KLIK Dla nastroju oczywiscie
Znużyłam swoje ciało w miękkiej pościeli, czując bezpieczeństwo. Jednak moje myśli nie mogły pozbyć się zdarzeń z dzisiaj..
***
Słońce nieudolnie próbowało się przedostać przez zasłony. Cichy świergot ptaków był słyszalny, mimo zamkniętych okien. Zsunęłam z siebie miękką kołdrę, zeskakując z łóżka. Odgarnęłam długie włosy za ramiona, idąc do szafy, pełnej szuflad. Zwinnym ruchem wyciągnęłam jasne jensy i luźny t-shirt, który gładko przeciągnęłam przez głowę. Następne kroki poniosły mnie do łazienki. Ręką wyszukałam szczoteczkę do zębów, wyciskając na nią pastę. Wyplułam resztki wody z buzi i zabrałam się za rozczesanie włosów. Kończąc swoją poranną toaletę, stąpałam cicho po schodach, kierując się do kuchni. Zapach smażonych naleśników, niósł się po całym domu.
- Hej mamuś...
- Hej córcia, siadaj.
Widok szczęśliwej kobiety przyprawiał mnie o szerszy uśmiech. Słodkawy posmak pieścił moje podniebienie. Właśnie takie poranki uwielbiam. Biorąc kolejny kęs uważnie przyglądałam się ruchą matki. Pośpiesznie krzątała się po kuchni, wrzucając do swojej torebki jakieś rzeczy.
- Dzisiaj biorę drugą zmianę, wrócę w nocy.
- ok.
Moja mama pracuję jako ochroniarz w pobliskim markecie, ale oprócz tego dorabia w miejskiej bibliotece. Nie ma jej często w domu, w sumie widzimy się w ciągu dnia może z 2 h. Brakuje mi jej bliskości, ale nikt nie powiedział, że życie jest beztroskie i łatwe...
Zjadłam swój posiłek i pozmywałam naczynia, po czym sama zaczęłam pakować niezbędne rzeczy do torebki.
***
- Cześć Heyley.
- Hej.
Przywitałam się z koleżanką z pracy, a następnie pobiegłam na zaplecze, ubrać firmową kamizelkę. Wzięłam pierwszy karton w dłonie i zaczęłam wypakowywać towar. Płyty znalazły się już w alfabetycznej kolejności na półkach, następne były książki. Z nimi, także szybko się uporałam. Ostatnia książka miała zająć miejsce na półce, kiedy charakterystyczny dzwonek zadzwonił, alarmując o otworzeniu drzwi. Odwróciłam wzrok i przysięgam, że na chwilę przestałam oddychać. Do sklepu wszedł chłopak z wczorajszej nocy. Szybko odstawiłam książkę i zabierając karton, nie zauważona przedarłam się na zaplecze. Zamknęłam za sobą drzwi idąc w głąb regałów. Nie wiem co mną kierowało, może najzwyczajniej w świecie strach przed tym co może mi zrobić... Niezliczone historie o nim opowiedziane przez przyjaciółkę, zaczęły krążyć w mojej głowie. Jeden wielki mętlik. Bałagan. Szybko szłam coraz głębiej, nie zauważając, kiedy moje nogi potknęły się o karton z jedzeniem. Batoniki rozsypały się dookoła, a ja drżącymi rękom starałam się je pozbierać. Odsunęłam pudełko na bok i przysiadłam na zgrzewce z napojami. Sklep był mały, wyposażony głównie w książki i płyty, od niedawna sprzedajemy tutaj napoje, słodycze itp. Przedarcie się do drzwi wyjściowych graniczy z cudem.
- Heyley? - głos Pauline dotarł do moich uszu.
- Tutaj jestem.- szepnęłam, bojąc się powiedzieć coś głośniej.
- Jakiś chłopak, cię szuka, czeka przy kasach.
- Jak jest ubrany?
- Czarne rurki, chyba biała koszulka i czarna kurtka...
- Powiedz mu, że mnie nie ma, proszę kryj mnie..
- Dobrze...
Dziewczyna wyszła, a ja nerwowo szukałam ratunku. Oczy zetknęły się z drzwiami od zaplecza.
- Jesteś pewna, wydawało mi się, że ją widziałem.- głos nie znajomego chłopaka, był co raz wyraźniejszy i bardziej słyszalny. Szybko podbiegłam do metalowych drzwi i je otworzyłam. Wydostałam się na zewnątrz, po czym zaczęłam iść w kierunku głównej ulicy. Serce dalej nie mogło się uspokoić. Już miałam wyłonić się zza rogu, kiedy natknęłam się na sylwetkę tego chłopak po drugiej stronie ulicy. O nie... Instynktownie cofnęłam się, wstrzymując oddech. Nogi wykonywały kroki w tył, aż natknęłam się na zimną, ceglaną ścianę. Serce niebezpiecznie kołatało.
- Chowasz się przed kimś? - obróciłam głowę w bok, widząc chłopaka idącego w moim kierunku.
- Nie zbliżaj się..- wydałam ostrzeżenie, jednak on nie zaprzestał ruchów.
Czułam jego palące spojrzenie, przeszywające każdy centymetr mojego ciała. Chciałam uciec, jednak on domyślił się co planowałam i chwytając mnie za nadgarstki przyciągnął do siebie. Jego spojrzenie zawisło na mojej twarzy.
- Jak masz na imię? - jego szorstki głos przyprawił mnie o dreszcze.
Nie zamierzałam odpowiedzieć. Czułam jak co raz mocniej przyciska moje ciało do swojego, uwalniając moje nadgarstki. Był wysoki, górował nade mną wzrostem. Jego niebieski oczy, kryły w sobie głębie, której na tą chwilę nie chciałam odkrywać.
- Jak masz na imię piękna? - powtórzył, troszkę łagodniejszym głosem.
- He..Heyley.
Uśmieszek zagościł na jego ustach, kiedy zbliżył się do mojego ucha.
- Jestem Louis- wyszeptał.
Jego dłonie zjechały niżej na moje pośladki, a ja odsuwając się podniosłam dłoń i w przypływie adrenaliny zamachnęłam się. On jednak uchylił się od mojego ciosu i ponownie chwycił mój nadgarstek.
- Nawet nie próbuj- powiedział ostrym tonem, co zmroziło krew w moich żyłach.
Nie lubi jak ktoś mu się sprzeciwia ?
Oddech stawał się coraz cięższy, a moje oczy nadal szukały jakiegoś ratunku.
- Podobasz mi się wiesz? Jesteś taka.... niewinna i słodka, a może tylko taką udajesz ? Hmmm...?
Zacisnęłam powieki, kiedy podniósł mój podbródek.
- Muszę już iść...ale spotkamy się jeszcze, obiecuję...- wyszeptał, rozluźniając uścisk.
Odsunął się ode mnie i odszedł nie odwracając się. Zsunęłam się po ścianie, próbując się uspokoić. Moje ciał drżało, co wyglądało jakbym dostała ataku padaczki. Łzy cisnęły się do oczu, a jego ostatnie słowa huczały w głowie....
Druga część tak jak zapowiadałam. Piszcie komętarze to dla mnie bardzo ważne a poza tym że, sprawia mi to przyjemność to później odpłacam się świetnymi imaginami. Wiec do zobaczenia.;;) Buziaczki::)
środa, 30 października 2013
wtorek, 29 października 2013
Louis cz.1 Strach
"Wzbudziłeś we mnie strach, pochłonąłeś moje myśli"
Torując sobie drogę łokciami, przemieszczałam się między ludźmi szukając przyjaciółki. Znaczna ilość osób, utrudniała mi działania. Po co ją zostawiałam? Dźwięki głośnych basów, odbijały się od uszu. Ochrypły głos i czysty rok płynął z głośników. Krzyki, piski, przekleństwa. Głęboka noc i ciemność rozświetlana przez światła reflektorów.
Gwiazdy ubrane całe na czarno z wymyślnymi fryzurami, poruszały się swobodnie po scenie.
Co ja tu w ogóle robię? Nie lubię tego rodzaju muzyki. Ta atmosfera była przerażająca. Co chwilę mijałam pijanych nastolatków.
Chciałam jak najszybciej odnaleźć Chery i wrócić do bezpiecznego domu. Wydostałam się jak najszybciej z tłumu, wychodząc na ciemną ulicę. Samochody poustawiane gęsto jeden za drugim, oświetlane co jakiś czas przez latarnie. Grupy ludzi stojących w różnych miejscach, pewnie za sprawą, iż na koncert przybyła masa osób. Rozejrzałam się we wszystkie strony odnajdując znaną sylwetkę dziewczyny. Nie zastanawiając się ruszyłam truchtem w jej kierunku. Zatrzymałam się tuż przed nią.
- Gdzieś ty była, wszędzie cię szukałam- łapiąc oddech od razu zaczęłam mówić.
- Ja szukałam ciebie, poczekaj zamówię nam taksówkę.- blondynka wystukiwała coś w telefonie.
- Nie chcę tutaj być...- szepnęłam.
Podnosząc głowę nad ramię dziewczyny, natknęłam się na postać chłopaka. Mierzyłam go od stóp. Krótkie białe vansy, czarne spodnie, czarna koszulka i czarna skóra. Wydawał się być wysoki. Wzrokiem pognałam na jego twarz. Jego palący wzrok przeszywał mnie całą. Słyszałam głośne bicie swojego serca, czując suchość w gardle. Oddech ustał, jakby bał się wydostać z moich ust. Stałam w miejscu sparaliżowana, nie wiedząc co począć. Moje dłonie zacisnęły się na końcu mojej jensowej kurtki, jakby to miało mnie w jakiś sposób uchronić. Patrzyłam się na telefon Chery, by tylko nie na niego. Modliłam się, aby taksówka już przyjechała. Co raz bardziej żałowałam swojej decyzji o przyjściu tutaj. Blondynka chciała zasmakować czegoś innego, a ja zgodziłam się na jej pomysł. Mimo, iż nie lubię tego typu atmosfery, przyszłam tutaj dla niej. Dziewczyna odeszła kawałek dalej z telefonem, odsłaniając resztę mojej sylwetki przed chłopakiem. Czułam paraliż, jego wzrok wciąż mnie mierzył. Nerwowo przygryzałam wargi, kiedy odważyłam się jeszcze raz na niego spojrzeć. Odepchnął się od maski samochodu i zaczął zmierzać w moim kierunku. Ulica, która nas dzieliła, traciła znaczenie z każdym jego krokiem. Strach objął moje ciało w swoje ramiona. Poszarpany oddech wydobywał się z ust, kiedy ręce drżały. Spojrzałam na przyjaciółkę, która w dalszym ciągu rozmawiała. Rozejrzałam się dyskretnie dookoła widząc nadjeżdżającą taksówkę. Kamień spadł mi z serca, jednak to nie uspokoiło mojego strachu. Machnęłam na Chery, a ona zakończyła rozmowę i ruszyła w moim kierunku. Wsiadła pierwsza, a ja zaraz za nią. Siedząc już w środku spojrzałam na chłopaka, dostrzegłam w nim złość.
- Na kogo tak patrzysz? - zapytała, podążając za moim wzrokiem.- Heyley....- nagle urwała.
Spojrzałam na nią, jej oczy powiększyły się. Patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o chłopaku, który nie panuje nad agresją..- kontynuowała, a ja przytaknęłam- To on.
Moje serca zaczęło jeszcze mocniej walić na myśl, co mogło mnie tam spotkać.
***
Taksówka zatrzymała się pod moim domem, a ja zapłaciłam starszemu facetowi i pożegnałam się z przyjaciółką. Weszłam do domu, od razu zamykając drzwi na wszystkie spusty. Pognałam do swojego pokoju i zasłoniłam żaluzje, jakbym chciała odciąć się od świata. Rozebrałam się do bielizny i założyłam na siebie znoszoną, rozciągniętą koszulkę, po czym wdrapałam się na swoje łóżko. Zanurzyłam swoje ciało w miękkiej pościeli, czując bezpieczeństwo. Jednak moje myśli nie mogły pozbyć się zdarzeń z dzisiaj...
Torując sobie drogę łokciami, przemieszczałam się między ludźmi szukając przyjaciółki. Znaczna ilość osób, utrudniała mi działania. Po co ją zostawiałam? Dźwięki głośnych basów, odbijały się od uszu. Ochrypły głos i czysty rok płynął z głośników. Krzyki, piski, przekleństwa. Głęboka noc i ciemność rozświetlana przez światła reflektorów.
Gwiazdy ubrane całe na czarno z wymyślnymi fryzurami, poruszały się swobodnie po scenie.
Co ja tu w ogóle robię? Nie lubię tego rodzaju muzyki. Ta atmosfera była przerażająca. Co chwilę mijałam pijanych nastolatków.
Chciałam jak najszybciej odnaleźć Chery i wrócić do bezpiecznego domu. Wydostałam się jak najszybciej z tłumu, wychodząc na ciemną ulicę. Samochody poustawiane gęsto jeden za drugim, oświetlane co jakiś czas przez latarnie. Grupy ludzi stojących w różnych miejscach, pewnie za sprawą, iż na koncert przybyła masa osób. Rozejrzałam się we wszystkie strony odnajdując znaną sylwetkę dziewczyny. Nie zastanawiając się ruszyłam truchtem w jej kierunku. Zatrzymałam się tuż przed nią.
- Gdzieś ty była, wszędzie cię szukałam- łapiąc oddech od razu zaczęłam mówić.
- Ja szukałam ciebie, poczekaj zamówię nam taksówkę.- blondynka wystukiwała coś w telefonie.
- Nie chcę tutaj być...- szepnęłam.
Podnosząc głowę nad ramię dziewczyny, natknęłam się na postać chłopaka. Mierzyłam go od stóp. Krótkie białe vansy, czarne spodnie, czarna koszulka i czarna skóra. Wydawał się być wysoki. Wzrokiem pognałam na jego twarz. Jego palący wzrok przeszywał mnie całą. Słyszałam głośne bicie swojego serca, czując suchość w gardle. Oddech ustał, jakby bał się wydostać z moich ust. Stałam w miejscu sparaliżowana, nie wiedząc co począć. Moje dłonie zacisnęły się na końcu mojej jensowej kurtki, jakby to miało mnie w jakiś sposób uchronić. Patrzyłam się na telefon Chery, by tylko nie na niego. Modliłam się, aby taksówka już przyjechała. Co raz bardziej żałowałam swojej decyzji o przyjściu tutaj. Blondynka chciała zasmakować czegoś innego, a ja zgodziłam się na jej pomysł. Mimo, iż nie lubię tego typu atmosfery, przyszłam tutaj dla niej. Dziewczyna odeszła kawałek dalej z telefonem, odsłaniając resztę mojej sylwetki przed chłopakiem. Czułam paraliż, jego wzrok wciąż mnie mierzył. Nerwowo przygryzałam wargi, kiedy odważyłam się jeszcze raz na niego spojrzeć. Odepchnął się od maski samochodu i zaczął zmierzać w moim kierunku. Ulica, która nas dzieliła, traciła znaczenie z każdym jego krokiem. Strach objął moje ciało w swoje ramiona. Poszarpany oddech wydobywał się z ust, kiedy ręce drżały. Spojrzałam na przyjaciółkę, która w dalszym ciągu rozmawiała. Rozejrzałam się dyskretnie dookoła widząc nadjeżdżającą taksówkę. Kamień spadł mi z serca, jednak to nie uspokoiło mojego strachu. Machnęłam na Chery, a ona zakończyła rozmowę i ruszyła w moim kierunku. Wsiadła pierwsza, a ja zaraz za nią. Siedząc już w środku spojrzałam na chłopaka, dostrzegłam w nim złość.
- Na kogo tak patrzysz? - zapytała, podążając za moim wzrokiem.- Heyley....- nagle urwała.
Spojrzałam na nią, jej oczy powiększyły się. Patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o chłopaku, który nie panuje nad agresją..- kontynuowała, a ja przytaknęłam- To on.
Moje serca zaczęło jeszcze mocniej walić na myśl, co mogło mnie tam spotkać.
***
Taksówka zatrzymała się pod moim domem, a ja zapłaciłam starszemu facetowi i pożegnałam się z przyjaciółką. Weszłam do domu, od razu zamykając drzwi na wszystkie spusty. Pognałam do swojego pokoju i zasłoniłam żaluzje, jakbym chciała odciąć się od świata. Rozebrałam się do bielizny i założyłam na siebie znoszoną, rozciągniętą koszulkę, po czym wdrapałam się na swoje łóżko. Zanurzyłam swoje ciało w miękkiej pościeli, czując bezpieczeństwo. Jednak moje myśli nie mogły pozbyć się zdarzeń z dzisiaj...
Już jest pierwsza czesc mojego cudeńka. Jak zawsze komętarze mile widziane. Nie wiem kiedy następna część. Co powiecie na jutro??;} Myśle że, dom radę. KOMETUJCIE I trzymajcie sie ciepło skarbeńki
sobota, 26 października 2013
Harry i Niall
Leżałam na łóżku i przeglądałam gazetę
,,Harry Styles oraz Taylor Swift-miłość czy przelotny romans?''
Coś mnie ukuło w okolicach serca.Nagle usłyszałam dzwonek swojej komórki.
-O wilku mowa-pomyślałam i odebrałam
-Cześć,masz ochotę gdzieś dzisiaj wyjść?-zapytał
-Może wpadniesz do mnie?
-Dobra,będę za 5 minut-odpowiedział i rozłączył się
Miałam okazję aby naprawdę dowiedzieć się co jest między nim a Taylor.
Po 10 minutach chłopak zjawił się w moim pokoju.
-Wytłumaczysz mi o co chodzi?-wskazałam na zdjęcia ,,Haylor''
-Wierzysz w te brednie? Czasami gdzieś razem wychodzimy,ale ona nie jest w moim typie
Kiedy usłyszałam te słowa kamień spadł mi z serca.Przytuliłam go a on się uśmiechnął
-To co dzisiaj robimy?
-Może oglądniemy horror-zaproponował Harry a ja zgodziłam się
Zeszliśmy na dół do salonu. Hazza wybierał film a ja przygotowywałam coś do jedzenie
-Chodź już!
Usiadłam na kanapie obok mojego przyjaciele.Biło od niego takie miłe ciepło.Spojrzałam w jego zielone oczy i uśmiechnełam się.Cieszyłam się że mogłam go mieć tak blisko siebie.
W czasie filmu zdażało mi się przytulić do Harrego.Kiedyś był to zwykły przyjacielski gest,ale od pewnego czasu dla mnie to coś więcej.Nagle zadzwonił jego telefon.To była Taylor.Co chwile padały słodkie słówka typu kochanie,słodziaku itp.Każde takie słowo powodowało kłucie w moim sercu.
-Zaprosiłem tu Taylor nie gniewasz się?
Myślałam że go zabije.Miałam ochotę wstać i dac mu z liścia
-Oczywiście że nie-uśmiechnełam się sztucznie
Chłopak podszedł do mnie ,przytulił mnie i pocałował w policzek.Ponownie usiedliśmy na kanapie,ale ja wciąż byłam zła na Harrego. Próbowałam tego nie pokazywać,ale on znał mnie na tyle dobrze że wiedział że coś się stało.
-Jesteś zła?
Pokręciłam głową i wróciłam do oglądania filmu.Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Harry szybko do nich ruszył a po chwili ujrzałam pannę Swift
Odrazu ruszyli do góry a mnie zignorowali.Nawet jeżeli to była tylko jego przyjaciółka czułam się zazdrosna.Nie chciałam siedzieć sama,więc poszłam na górę ubrać się w coś ładniejszego.Przechodząc obok mojego pokoju zobaczyłam jak Harry całuje Taylor.Coś we mnie pękło.
-Nie chcę wam przeszkadzać,ale chciałam wziąść swoje rzeczy-powiedziałam starając się ukryć łzy
Wziełam rurki i bluzkę i poszłam do łazienki.Nie chciałam użalać się nad sobą.Ubrałam się i zeszłąm na dół po czym zadzwoniłam do Eleonor.Była moją dobrą przyjaciółką.Niestety nie mogła przyjść bo była z Louisem.Liam z Danielle a Zayn z Perrie.Został mi Niall.Powiedział że przyjedzie po mnie za 10 minut.
Wyszłam z domu i usiadłam na ganku.Po chwili podjechał czarny samochód a z niego wychylił się blondas.Przywitałam się i wsiadłam do auta
-To gdzie jedziemiy-zapytałam
-Niespodzianka
Nie znałam Niall'a za dobrze więc nie wiedziałam co mogłam się po nim spodziewać.Przez całą drogę trochę się poznaliśmy.Kiedy byliśmy na miejscu chłopak kazał mi zamknąć oczy.Podał mi rękę i pomógł wysiąść z pojazdu.Prowadzil mnie za rękę przez 3 minuty po czym kazał otworzyć oczy.Byliśmy w bawialni dla dzieci z basenami kulkowymi.Sami.
-Skąd taki pomysł?
-Myślałem że będzie zabawnie.
Po chwili obydowje byliśmy w basenikach.Byliśmy się kulkami.Było świetnie a on był wspaniały.Taki słodki.Niestety nie mógł zastąpić mi Harrego.Po 2 godzinach wróciliśmy do domu.
-Jak się bawiłaś?
-Było świetnie.Musimy częściej organizować takie wypady-powiedziałam i pożegnałam się z Niallem.
W domu nikogo nie było.Poszłam na górę i przebrałam się w pidżamę.Kiedy się kładłam dostałam SMS od Niall'a
,,Dobranoc..:) ''
Uśmiechnełam się i poszłam spać.Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu.To był Louis
-Natalia musisz jechać na policję
-Co się stało?!
-Zatrzymali Harrego
Szybko rozłączyłam się,ubrałam i zamówiłam taksówkę.Po 13 minutach byłam pod komisariatem.
-Dzieńdobry ja po Harrego Stylesa-powiedziałam i rzuszyłam za policjantem
Otworzył celę a z niej wyszedł mój przyjaciel.Wyszliśmy na zewnątrz i wsiadliśy do jego samochodu.Przez całą drogę nie odezwał się ani słowem
-Możesz mi wytłumaczyć co się z tobą dzieje?!-krzyknełam
-Boże nie martw się tak o mnie nie jesteś moją matką!
Milczałam.Zawsze dbaliśmy o siebie nawzajem,ale on teraz kryje się przedemną.Wysadził mnie pod moim domem i odjechał.Stałam tam i patrzyłam na oddalający się pojazd.
Wtedy ponownie zadzwonił mój telefon.Ty Niall
-Cześć-powiedziałam
-Coś się stało? Jesteś smutna?
-Nie wszystko jest okey-skłamałam
-Może do ciebie przyjadę?
Zgodziłam się.Musiałam z kimś porozmawiać a Niall wydawał się świetny.
Usiadłam na kanapie i czekałam na niego.Po 6 minutach usłyszałam samochód,który podjechał po mój dom.Wpuściłam chłopaka do środka a on przytulił mnie a ja odwzajemniłam uścisk
-Czemu jesteś smutna?
-Chodzi o Harrego.Był to znaczy jest moim przyjacielem,ale ostatnio się od siebie oddalamy a najgorsze jest to że ja go kocham
-Nie będziesz się nad soba użalać.Wkońcu Harry zrozumie że stracił kogoś wyjątkowego-powiedział Niall a kąciki moich ust się uniosły.
-Dzięki-odpowiedziałam
Przez cały wieczór Nialler mnie rozśmieszał.Oglądaliśmy telewizję i siedzieliśmy przy laptopie.
-Wiesz że jest 1 w nocy?-powiedziałam
-Jak chcesz to mogę już iść
-Nie!-krzyknełam i przytuliłam go
On był wspaniały.Przy nim czułam się jak kiedyś przy Hazzie zanim się zakochałam.Poszliśy bawić się w chowanego.Weszłam do szafy i siedziałam tam jakieś 10 minut.Kiedy z niej wyszłam w całym domu były zgaszone światła.Nagle coś złapało mnie za rękę.To Niall chciał mnie przerstraszyć.Uderzyłam go a on upadł na ziemię.Nachyliłam się nad nim a on zaczął mnie łaskotać.
-Przestań!-krzyczałam,ale on nie przestawał
Byłam tak zmęczona więc usnełam na ziemi.
Obudziłam się obok nagiego Nialla.Był w samych boskerkach w koniczynę.Zaczełam się śmiać a on się obudził
-Odwal się od moich seksi majtek-powiedział i także zaczął się śmiać
I tak mineły 2 tygodnie.Z Harrym bardzo się od siebie oddaliliśmy,ale z Niallem moje stosunki pogłebiały się.Codziennie się spotykaliśmy.Dzisiaj umówiliśmy się na 16 u mnie.O godzinie 14 ktoś zapukał do moich drzwi.O dziwo był to Harry.Wyglądał okropnie.Miał czerwone oczy a pod nimi sińce.
-Co ci się stało?
-Nie nic tylko wracam z imprezy-odpowiedział
Czułam od niego alkohol.On się zmienił i to bardzo i to odkąd jest z Taylor,ale on wciąż temu zaprzecza.Że nic ich nie łaczy a ona to jego przyjaciółka
-Po co przyszedłeś?
-Oddaliliśmy się od siebie-powiedział
-No bo ty masz Taylor nową przyajciółkę a może dziewczynę
-Nic mnie z nią nie łączy
Zaczeliśmy się kłócić.W końcu on uderzył mnie.Tak poprostu.Pierwsza łza spłyneła mi po polcziku.Wyrzuciłam go za drzwi i rozpłakałam się.Czemu już nie jest jak dawniej.Po 20 minutch przyszedł Niall.Kiedy zobaczył mnie w takim stanie odrazu usiadł obok mnie i mnie przytulił.Kiedy mu opowiedziałam co się stało nie mógł w to uwierzyć.
-Zabiję go-wstał z kanapy a ja złapałam go za rękę.
Popatrzył mi w oczy.Nachylił się do mnie i lekko musnął mój policzek.Uśmiechnełam się
-Jessie ty nic nie rozumiesz-powiedzial Niall
Nie wiedziałam o co mu chodzi
-Czemu nie potrafisz zrozumieć że ja cię kocham! Kiedy Harry cię z nami poznał odrazu się zakochałem,ale ty miałaś Harrego.Kiedy wtedy do mnie zadzwoniłaś ucieszyłem się jak małe dziecko.Wszystko zaplanowałem aby było idealnie.Wiem że nie czujesz tego samego,ale nie mogę patrzeć jak cierpisz przez niego
To było słodkie.Nie wiedziałam co powiedzieć więc tylko pocałowałam go.Pocałunek był lekki i delikatny.Wydawało mi się że trwał wieki.Chłopak przytulił
-Nigdy cię nie wypuszczę-powiedział ściskając mnie jeszcze mocniej
2 dni po tym zdarzeniu odwiedził mnie Harry.Przyszedł z kwiatami.
-Chciałem cię przeprosić-zaczął
-Zmieniłeś się Harry.Nie jesteś już moim przyjacielem i uderzyłeś mnie!
-To przez Taylor,ale ja już z nią nie jestem!
Nie wierzyłam mu..Ponownie się pokłóciliśmy.Nagle stało się coś niespodziewanego.Chłopak wbił swoje usta w moje.Chciałam go odepchnąć lecz on pogłebiał pocałunek.Niestety wtedy do domu wszedł Niall.Kiedy nas zobaczył upuścił to co trzymał w rękach i uciekł z tamtąd.Dałam Hazzie z liścia i wyrzuciłam go z mieszkania.Podniosłam paczuszkę,którą Niall zostawił.Był to bilet do Paryża.Była z ni karteczka
,,Jesteś moich światem,więc co powiesz na romantyczny weekend we Francji? Tylko ty i ja i miasto zakochanych...Kocham Cię ''
Chciałam jak najszybciej skontaktować się z chłopakiem lecz on nie odbierał.Spojrzałam na bilet.Wylot był dzisiaj.Nie chciałam tego pocałunku,ale było za późno.Kochałam Niall'a i chciałam z nim być.Wszystko spieprzyłam.
Wciąż nie odbierał.Po godzinnej próbie dodzwonienia się do mojego chłopaka weszłam na twittera
,,Nie ma to jak samotny weekend w Paryżu''
Taki wpis i zdjęcia Wieży Eiffla wstawił Niall.Nie mogłam uwierzyć że pojechał beze mnie.Nie wiedziałam co robić.Postanowiłam że pojadę do niego i mu to wyjaśnię
*************************************************************************
-Za chwilę lądujemy-oznajmił pilot a po chwili byliśmy już w Paryżu.Wysiadłam z samolotu i wziełam taksówkę,która zawiozła mnie do hotelu ,,Amour Eternel''.Wziełam klucz i ruszyłam do pokoju.Miałam szczęście bo dostałam pokój obok mojego chłopaka.Kiedy tylko znalazłam się w pomieszczeniu,obok usłyszałam krzyki.Domyśliłam się co to oznacza.Kiedy umilkli wychyliłam się z mojego pokoju i zauważyłam wysoką brunetkę wychodzącą od Niall'a który był w samych majtkach.Zaczełam żałować że tu przyjechałam.
Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy.Ubrałam się i zeszłam na śniadanie.Zauważyłam że Niall siedzi przy stoliku z tą brunetką którą widziałam wczoraj.Nagle mnie zauważył.Schował się za kartką dań.Wieczny dzieciak,któreg kocham.Wziełam naleśniki i usiadłam naprzeciwko jego..Kiedy skończyłam jeść wyszłam z reaustaracji a za mną pobiegł chłopak.
-Co ty tu robisz?!-zaczął krzyczeć
-Wiesz to miał być nasz wypad,ale ty wolisz tą brunetkę.
-Całowałaś się z Harrym!
-Ale go nie przeleciałam tak jak ty wczoraj tą laskę!A pozatym to on pocałował mnie a nie ja jego,ale ty mi nie uwierzysz!
Chłopak o dziwo mi uwierzył.
-Przepraszam cię-chciał mnie przytulić lecz wtedy podeszła do niego owa dziewczyna i pocałowała go
-Cześć kotku kto to jakaś fanką?-powiedziała
Ja pokręciłam głową i odeszłam.Wróciłam do siebie i zaczełam się zastanawiać czy jest sens tego związku.Kocham go,ale nie chcę cierpieć.Na zegarze wybiła 13:46
-Strasznie długo myślałam-powiedziałam sama do siebie
Wtedy dostałam SMS od Harrego
,,Wybacz za tamto,naprawdę mi głupio''
,,Przez ciebie pokłóciłam się z Niallem!''
,,Wybacz''
,,Dobra zapomnijmy :) ''
Odpisałam i poszłam się ubrać.Nałożyłam lekki makijać i wyszłam z pokoju.Weszłam do windy i nacisnełam 1.Pojechała ona jednak na 7 piętro a tam wszedł do niej Niall.Odwróciłam się tyłem starając się go ignorować
-Wybacz mi-szepnął mi do ucha
-Niall zdradziłeś mnie! Harry mnie pocałował a nie ja jego! A ty sobie lecisz do Paryża miasta zakochanych i znajdujesz sobie śliczną bruneteczkę i jesteś szczęśliwy! Tylko ja przyjechałam i popsułam twoje plany!
Chłopak nie odezwał się.Dostrzegłam jedną łzę która spłyneła mu po policzku.W końcu byliśmy na 1 piętrze.Wysiadłam z windy razem z Niallem.Ruszył on w drugim kierunku kopiąc wszystko co napotkał po drodze.Wyszłam z hotelu i ruszyłam zwiedzać Paryż.
Usiadłam w kawiarni i wyciągłam telefon.Przeglądałam zdjęcia moje i Niall'a.
-Gdyby to wszystko potoczyło się inaczej-pomyślałam a pierwsza łza zawiatała na moim policzku
Mogłabym mu wybaczyć,ale jest mi naprawdę ciężko.Jeżeli się kiedyś pokłócimy to on poprostu znajdzie sobie inną dziewczynę zdradzi mnie a później się pogodzimy?
Nagle natrafiłam na nasze wspólne zdjęcie zanim byliśmy razem.Niall trzymał swoją głowę na mojej szyi i ją całował.Czemu wcześniej tego nie zauważyłam.On nie był tylko moim chłopakiem,ale także przyjacielem.
Dochodziło godzina 18:23.Zaczeło się ściemniać więc postanowiłam pójść na Wieżę Eiffla.
Kiedy byłam już na samej górze przez moją głowę przeleciały wszystkie wspomnienia.Coś mnie zmusiło abym zadzwoniła do Nialla.Wybrałam jego numer a wtedy za moimi plecami usłyszałam dźwięk jego telefonu.Obróciłam się i ujrzałam jego,niestety z nią.On także obrócił się a kiedy mnie zobaczył nie wiedział co zrobić.
-Wiesz,jeżeli ktoś kogoś kocha kiedy go zrani żałuje tego,ale z tobą jest inaczej.Niby ci żal tego co zrobiłeś,ale tak naprawdę masz to w dupie! Sądzisz że możesz mieć każdą, tak? Nienawidzę cię!-wykrzyknełam mu w twarz
On stał i patrzył się na mnie swoimi błękitnymi oczami,które powoli zaczeły się szklić od łez.
-Niall o co chodzi tej idiotce-zapytała brunetka ściśkając go za rękę
Chłopak wciąż stał nie mogąc uwierzyć że powiedziałam te słowa.
-Tak sądziłam jesteś zwykłą ciotą!-powiedziałam i uciekłam z tamtąd
Wróciłam do swojego hotelu.Nie mogłam znaleść klucza od pokoju.Zsunełam się po drzwiach i płakałam.Nie,tego nie można było nazwać płaczem.Ryczałam jak nigdy w życiu.Podkuliłam nogi i schowałam w nich głowę.Nagle poczułam że ktoś okrył mnie kocem i pomógł wstać.To był Niall.Napoczątku nie wiedziałam że to on więc swobonie weszłam do jego pokoju.Kiedy tylko wziął moją rękę już zorientował się że to on.Tylko ten jeden chłopak zwykłym dotykiem umiał wywołać dreszcz na całym moim ciele.Wziałam moją dłoń i usiadłam na kanapie.Wciąż płakałam.On usiadł koło mnie.Byłam zbyt zmęczona aby się kłócić.
-Proszę cię nie płacz-powiedzial odgarniając moje włosy posklejane od łez
-To twoja wina rozumiesz?! Nie obchodzi mnie to czy będziesz płakał czy nie,ale zrywam z tobą! Widzisz dalszy sens tego związku?! Wystarczy jedna kłótnia a ty mnie zdradzasz! Przykro mi,ale osoba która kogoś kocha tak się nie zachowuje!
-Ja cię kocham!
-Nie ośmieszaj się! Ja cię kochałam,ale spieprzyłeś to!
-Jak mam ci udowodnić że cię kocham?!
-I tak ci nie uwierzę!-powiedziałam
Chłopak poszedł do kuchni i wróćił z nożem.Spojrzał na mnie a po chwili zrobił długie nacięcie na swoim nadgarstku.Podbiegłam do niego i wyrwałam narzędzi z ręki.Nie wiem co to było lecz coś kazało mi go przytulić.Moje łzy ubrudziły jego szarą koszulkę.Ten sam podkoszulek miał w dniu kiedy mnie pierwszy raz pocałował.Oderwałam się od niego i sporzałm na jego ranę z której wciąż lała się krew.Poszłam po apteczkę i opatrzyłam ranę chłopakowi.
-Czy już rozumiesz że cię kocham?-powiedział
Położyłam się na kanapie i tam usnełam.
Nie wiem jak,ale obudziłam się w łóżku z Niallem.Wstałam z niego i usiadłam na ziemi.Nie chciałam ciągnąć tego związku.Co prawda kochałam go,ale musiałam to przemyśleć.
-Cześć kochanie-powiedział chłopak kiedy się obudził
-Nie zmieniłam swojej decyzji.Kocham cię,ale ten związek nie ma sensu.Ja nie mogę ci już zaufać.Nie potrafię
Usłyszałam jak chłopak płacze.Nie chciałam na niego spojrzeć.Zrobiłam to samo co chłopak.Siedzieliśmy w ciszy i płakaliśmy.Obu nas to bolało,jednak jego chyba bardziej.Niall był wrażliwy.Za to go kochałam.On był moim ideałem.Kochałam jego uśmiech,oczy oraz sposób w jaki mnie rozbawiał.
Ale czemu mówię kochałam.Wciąż jest kimś kogo kocham i będę kochała.Inni mnie nie zrozumieją,nikt nie zrozumie co teraz czuję.Serce mówi że mam z nim być,ale myślę że powinnnam to skończyć.Sama się już w tym gubię.
Wstałam i poszłam do łazienki.Spojrzałam w lustro i zrozumiałam że ten związek mnie zniszczył.Nie przespane noce i alkohol.To było widać po mojej twarzy.Wtedy wszedł Niall.Przyciągnął mnie do siebie i pocałowam tak jak miałby to być ostatni pocałunek.Niesty był ostatni.Chciałam zapomnieć,ale on to utrudniał.Kiedy tylko był blisko miałam ochotę przytulić go i nigdy nie puścić
-Pamiętasz jak przytuliłem cię kiedyś i powiedziałem że nigdy nie puszczę? Nie zmieniłem decyzji-powiedział
Spojrzałam na niego i nie widziałam mojego uśmiechniętego blondaska.Miał podpuchnięte oczy a włosy zburzone,jednak wciąż był ideałem.
Wyszłam z łazienki i zauważyłam klucz od mojego pokoju wystąjący od spodni Nialla.
-To ja je zabrałem-powiedział wręczając mi je do ręki
Opuściłam jego pokój i weszłam do swojego.Dzisiaj był wylot.Spakowałam się,doprowadziłam do porządku i byłam gotowa do wyjścia.Wtedy z pokoju chłopaka usłyszałam dźwięki gitary i jego śpiew.
If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again
***************************
Jeśli tak udajesz od początku
Z mocnym uściskiem, potem moje pocałunki
Mogą złączyć twoje złamane serce
Mogę tęsknić za wszystkim, co powiedziałaś do mnie
I mogę pożyczyć ci złamane części
Które mogą tam pasować
I oddam ci całe moje serce
Byśmy mogli zacząć wszystko od początku
****************************************
Takie słowa śpiewał Niall.Zrozumiałam że chodzi o nasze rozstanie.Wziełam walizki i wyszłam z pokoju.
**************************************************************************
Pech chciał że w samolocie siedziałam obok Niallera.Wyciągnełam laptopa.Niestety na tapecie miałam zdjęcię jak się całujemy.Dostałam wtedy SMS.
,,Tęsknię za tym''
Oczywiście był od Niall'a
-Czemu to wszystko tak się potoczyło?-zapytał
-To jest tylko twoja wina.To Harry mnie pocałował a ty nie chciałeś tego wyjaśnić tylko przespałeś się z inną laską zapominając o mnie.Później twierdzisz że mnie kochasz a idziesz na Wieże Eiffla akurat z tą brunetką nie zważając na mnie
-Nie chciałem aby to tak wyszło
-Jest już za późno-powiedziałam i włożyłam słuchawki do uszu.
Po 30 minutach pilot kazał nam zapiąć pasy.Zaczeły się turbulencję i to bardzo mocne.Bardzo się wystraszyłem więc ścisnełam dłoń Nialla.Po chwili wtuliłam się w jego tors.
-Nie bój się jestem tutaj-powiedział całując mnie w czoło
Puściłam go i odwróciłam się w stronę okna.Turbulencję ustały a po godzinie byliśy już w Londynie.Wysiadłam z samolotu a po mnie Niall.Wzieliśy wspólną taksówkę to znaczy on wepchnął się do mojej i ruszyliśmy do domu.Niesty mieszkaliśmy razem.Weszliśmy do mieszkania a ja udałam się do sypialni.Rozpakowywałam swoje rzeczy a chłopak był na dole.Kiedy skończyłam wróciłam do kuchni i doznałam szoku.Była ona w płatkach róż a na stole była przyszykowana kolacja
-Niall co to ma znaczyć?!
-Ja cię kocham rozumiesz?!
-Udowodniłeś to w Paryżu!-krzyknełam
Wtedy Niall rozpłakał się.Zrobiło mi się go trochę żal,ale niech poczuje to co ja.Patrzyłam na niego i powoli coś we mnie pękało.
-Proszę nie płacz!-powiedziałam
Chłopak wstał,otarł łzy i spojrzał na mnie
-Zrozum mnie Niall.Kocham cię,ale tym co zrobiłeś udowodniłeś jaki jesteś.
-Czy możemy się przyjaźnić?
Pokiwałam głową.
Chłopak pierwszy raz od kilku dni się uśmiechnął,ale mi wciąż było smutno
-To może zjemy?-zaproponował
Usiedliśmy a chłopak odrazu zaczął jeść.Ja patrzyłam na niego i uśmiechałam się.Kiedy skończył powiedział że idzie się przebrać
***************************************************************************
Tak mineły 2 miesiące.Niall jest moim najlepszym przyjacielem,jednak wciąż go kocham a on mnie.Boję się do niego wrócić.Dzisiaj przyszedł do mnie cały zapłakany
-Niall co się stało?!
-Wyjeżdżamy w trasę,ale ja nie chcę cię zostawiać-odpowiedział
Przytuliłam go.Po chwili poczułam jego usta na swoim policzku.Przesuwały się w kierunku moich.Odsunełam go
-Nie możemy-powiedziałam
-Mineły 2 miesiące a ty dalej masz do mnie żal?!
-Wybacz..
On pokręcił głową i poszedł się pakować.Akurat dzisiaj wyjeżdżał.Trudno mi było dopuścić do do moich myśli,ale chciałabym żeby został.Już mi go brakowało
**********6 dni później*****************
Już dzisiaj wraca! Tak bardzo się cieszę!Przez ten tydzień zrozumiałam że chcę z nim być.Wziełam taksówkę i pojechałam na lotnisko.Czekałam na niego jakieś 12 minut aż wkońcu zobczyłam go.I w tym momencie serce przestało mi na moment bić.Kiedy tylko był blisko mnie podbiegłam do niego i pocałowałam go.Oplotłam się nogami wokół jego talii.Całwaliśmy się 6 minut.Kiedy się od siebie oderwaliśmy chłopak mocno mnie przytulił
-Nigdy cię nie puszczę-powtórzył te same słowa
-Niall kiedy cię nie było zrozumiałam że cię kocham-powiedziałam
Wróciliśmy do domu a ja odrazu zrobiłam mu muffinki.
-Wiesz że cię kocham?-powiedział całując mnie
Byliśmy słodką parą.Fanki Nialla polubiały mnie a z tego powodu on bardzo się cieszył.Niektórzy mogli nas nazywać idealną parą.Tak było do pewnego czasu.Od kilku dni cały czas się kłóciliśmy o pierdoły.Niall zaczął więcej pić.Nie mogliśmy się dogadać.Nie wiedziałam co jest tego przyczyną
-Co się z tobą dzieje?!-krzyknełam na chłopaka,który siedział z butelką piwa w ręcę przed telewizorem
-O co ci chodzi?!
-Zaczynam powoli wątpić to że mnie kochasz-powiedziałam ze smutnym głosem
On się wogóle nie przejął.Wziął łyk piwa i wciąż oglądał telewizor.
Ja poszłam na górę i ubrałam się w piżdżamę.Usiadłam w sypialni i przypomniałam sobie ostatni kryzys naszego związku.Wtedy wszedł Niall.Ja zakryłam się kołdrą i usnełam.Nie chciałam kolejnej awantury
-Co się z nami stało?-zapytał kładąc się obok mnie
-Nie wiem-powiedziałam i zasnełam
Jak codzień obudziłam się bez Nialla.Wziełam telefon i zadzwonił do niego.
-Nie mogę rozmawiać-rozłączył się
Ze łzami w oczach zaczełam się pakować.Wrzuciłam potrzebne rzeczy do torby i wyszłam z domu.Pojechałam taksówką do Harrego.
-Co jest?-zapytał przytulając mnie
-Coś się dzieje z Niallem-powiedziałam płacząc
Chłopak usiadł ze mną na kanapie i pytał o co chodzi.Powiedział mu wszystko a on uważnie słuchał.Poszedł zrobić mi herbatę.Mimo tego co się między nami stało wciąż był dla mnie jak brat.
Wtedy zadzwonił Niall
-Gdzie ty jesteś?!-krzyczał do słuchawki
-Niall musimy od siebie odpocząć-powiedziałam
On rozłączył się a ja przytuliłam się do Harrego.
Przez cały dzień siedziałam z Harrym i z chłopakami.Oglądaliśmy filmy itp.Czułam że oni coś przedemną ukrywają.
-Dobra mówcie o co chodzi!
Liam chciał się coś powiedzieć lecz wtedy zadzwonił jego telefon
-Niall jest w szpitalu-powiedział
Szybko wybiegłam z domu i wziełam taksówkę.To 2 minutach byłam już w szpitalu.
Stanełam przy recepcji a wtedy pojawiła się tam znana mi już brunetka
-Która z Was to dziewczyna pana Horana
-Ja-powiedziałyśmy obie na raz
Spojrzałyśmy na siebie ze zdźiwieniem
Pielęgniarka zaprowadziła nas do pokoju 143 gdzie leżał Niall
-Wytłumaczysz mi o co chodzi!-powiedziałam pokazując na brunetkę
-To nie jest tak-powiedział
Brunetka wybiegła z tamtąs zostawiając mnie z nim.Do sali wszedł lekarz i oznajmił mi że Niall jest poważnie chory.
-Ale jak to jest możliwe?!
Doktor opuścił salę a ja usiadłam na skraju łóżka na którym był chłopak
-Przykro mi że dowiedziałaś się w ten sposób-zaczął mnie uspokajać
-Czy ona wiedziała?!
-Tak
-Tak..-powtórzyłam jego słowa-Odpowiedz mi widzisz sens tego związku?
Milczał.Do już był definitywny koniec NAS.Nie mogłam zostawić chłopaka więc w każdym dniu choroby go odwiedzałam w przeciwieństwe do Natalie bo tak miała owa brunetka na imię.
Po ciężkich 3 miesiącach on wyzdrowiał.Czekałam na niego przed szpitalem.Wtedy przyjechała Natalie.W drzwiach pojawił się Niall a ona rzuciła się na niego.On nie odepchnął jej tylko pogłebił pocałunek.
To tak bardzo bolało.Odwróciłam się i szłam przed siebie.Wszystko straciło dla mnie sens.Przez cały czas on mnie oszukiwał.Do głowy przychodziły mi myśli samobójcze.Usiadłam na pobliskiej ławce i skuliłam nogi.Schowałam w nich.Wtedy usiadła obok mnie staruszka
-On nie jest ciebie wart.Nie trać dla niego łez.Musisz pokazać że jesteś silna.Pokaż mu co stracił.Kiedyś zrozumie błąd,który popełnił-powiedziała staruszka i wstała
To jednak nie zmieniło mich przemyśleń.Wróciłam do domu Harrego.Kiedy oznajmiłam mu że chcę wrócić do siebie on zaprzeczył
-W takim stanie nigdzie nie pójdziesz
-Harry proszę cię!-krzyczałam
Po długim błaganiu zgodził się.Wziełam swoje rzeczy i po 12 minutach byłam u siebie.Poszłam do łazienki i szukałam tego co miało przynieść mi ukojenie.Kiedy to znalazłam robiłam długie nacięcie.Powoli zaczeło mi się robić słabo.W końcu zamknełam oczy.
Niestety lekarzom się nie udało mnie uratować.To przyniosło mi ukojenie.Przez cały czas miałam przed sobą twarz Nialla.Uśmiechniętego blondyna z niebieskimi oczami.Ta miłość mnie zabiła.Kiedy on dowiedział się o tym co zrobiłam załamał się.Pił dzień w dzień.Sumienie go zeżarło.Pewnego dnia zrobił to samo co ja.Nie mógł wytrzymać tęsknoty.Wiedział że to on mnie zabił i to przynosiło mu spokoju.Chciał się pozbyć tego uczucia.Jego także nie odratowali.Teraz mimi iż oboje straciliśmy nasze ziemskie życie teraz rozpoczeliśmy nowe w naszym wspólnym raju.

Takie tam maleństwo bo dawno nie pisałam. Przepraszam Was za to ale nie miałam za bardzo czasu. Kometarz mile widzieny, oczywiscie.
sobota, 19 października 2013
Imagin z Niallem
Wstałaś ociężała z łóżka. Po nocy spędzonej z Niallem odebrało Ci każdą część ciała. Włożyłaś szlafrok i zeszłaś na dół. Aż na schodach słychać było śpiew, pomiędzy tłuczeniem się garnków.
Ty: A Ty co taki wesoły?
Niall: Wczorajsza noc była najlepsza w moim życiu! A niedługo będzie jeszcze lepiej! - uśmiechnął się szeroko. Usiadłaś na krześle w kuchni.
Ty: O czym Ty do mnie mówisz?
Niall: Na prawdę nic nie zauważyłaś?
Ty: A powinnam? Oświeć mnie. - chwyciłaś jabłko i ugryzłaś kawałek, jednak po tym, co powiedział Niall zakrztusiłaś się.
Niall: Nie używaliśmy żadnego zabezpieczenia!
Ty: Odjebało Ci?! Człowieku, ja mam 18 lat i całe życie przed sobą! Nie chcę dziecka, nie będę siedzieć w domu i go pilnować. Przykro mi, ale usunę ciążę.
Niall: Nie! Nie rób tego.. Pamiętasz? Mówiłem Ci, że będę się z Tobą starał o dziecko tak wcześnie jak tylko się da.
Ty: Myślałam, że żartujesz! Ja nie chcę tego dziecka.
Niall: Za późno.
Ty: Nie jest za późno. Usunę.
Niall: Nie dam Ci na to pieniędzy. Zablokuję Ci konto.
Ty: Więc będę palić i pić. Zayn ma papierosy, Liam czasem dostaje wódkę i nie ma co z nią zrobić.
Niall: Nie pozwolę im na to. Proszę.
Ty: Nie i koniec dyskusji!
Niall: Przemyśl to chociaż.
Ty: Przemyśleć? Nie lubię dzieci, nie chcę mieć z nimi nic do czynienia, nie cierpię ich. Masz 3 argumenty. Trzeba było dać mi pomyśleć, a nie od razu rozwijać we mnie jakiegoś bachora. Ja tego dziecka nie chcę.
Niall: Przykro mi, że chcę założyć z Tobą rodzinę! To się więcej nie powtórzy!
Ty: I dobrze, że nie! Wypierdalaj mi stąd, bo nie mogę na Ciebie patrzeć!
Niall: To jest też mój dom, zrobię co będę chciał!
Ty: Więc będzie oddzielny! To koniec!
Niall: Najwyższy czas! - blondyn złapał kurtkę i wyszedł, głośno zatrzaskując drzwi. Opadłaś na podłogę i zaczęłaś płakać. Ta, dzień niesamowity.
* Niall *
Człowiek stara się, chce pokazać, że jest odpowiedzialny i mu zależy, ale niee, bo inna osoba wie lepiej! Było mi tak przykro. Chciałem jej pokazać, jak ją kocham, ale oczywiście jej to nie pasowało. Nie wiedziałem, co będzie dalej. Ze mną, z nią, z nami.. Wiedziałem jednak, że o te dziecko będę walczył do końca. A jeśli ona go nie chce, to sam je wychowam. Potrzebowałem rozmowy.. Liam. Tylko on mnie rozumiał. Skręciłem w ulicę, na której mieszkał i zapukałem.
Liam: O, cześć. I jak?
Niall: Szkoda gadać. Sam jesteś?
Liam: Nie. Z Danielle.
Niall: To wpadnę później.
Danielle: Nie wygłupiaj się. No wchodź. I tak się nudzimy. - wszedłem do środka i opadłem na kanapę w salonie. Danielle usiadła ‘dostojnie’ na fotelu, a Liam na podłodze obok niej.
Liam: Jak poszło?
Niall: Zerwaliśmy, ona dziecka nie chce.
Danielle: Przykro mi. Ale to, że nie chce dziecka, to nie powód do zerwania, ale do rozmowy.
Liam: Ale oni już te dziecko zrobili.
Danielle: Odwaliło Ci do reszty? Niall, ona ma 18 lat, a Ty chcesz ją zamknąć w domu z dzieckiem, podczas gdy Ty będziesz w trasie?! Wam się wydaje, że kobieta jest tylko do zajmowania się domem i dziećmi?!
Niall: Ja bym nawet odwołał każdą trasę, żeby być z tym dzieckiem i nią.
Liam: To chyba nic złego, chcieć mieć rodzinę.
Danielle: Jasne. Niall ona jest za młoda na dziecko.
Liam wyjął komórkę i odczytał głośno SMSa.
Liam: Wiem, że Niall jest u Ciebie. Jeśli chce to obgadać, to niech wróci do domu. Czekam. ..
Niall: Nie wrócę tam po to, żeby znów na mnie krzyczała.
Danielle: Ona zrobiła pierwszy krok. Idź.
Liam: Danielle ma rację. Niall, chociaż spróbuj.
Danielle: Chcesz to dziecko, nawet jeśli ona nie?
Niall: Tak!
Danielle: Chcesz o nie walczyć?
Niall: Tak!
Danielle: Wychowasz je?
Niall: Tak!
Danielle: To idź tam i jej to powiedz.
Wstałem i pobiegłem w stronę drzwi.
Niall: Macie rację! Dzięki, za wsparcie.
Liam: Na mnie możesz liczyć. Zadzwoń wieczorem i powiedz, czy się udało.
Niall: Pewnie. Dzięki Dan.
Jak najszybciej biegłem w kierunku naszego domu.
*Twój*
Spacerowałaś po salonie w oczekiwaniu na Nialla. Wizja posiadania własnego dziecka aż Cię przerażała, jednak postanowiłaś pójść z nim na ugodę. W końcu usłyszałaś głośne trzaśnięcie drzwiami. Staliście kilka metrów od siebie w milczeniu. W końcu Ty postanowiłaś przemówić.
Ty: Mam ugodę. - wyciągnęłaś z kieszeni test ciążowy. - Jak będzie pozytywny to.. ugh.. postaram się dzieciaka pokochać. Jak negatywny - dajesz mi spokój z zakładaniem rodziny co najmniej do 25 urodzin. Zgoda?
Niall: Zgoda. - usiadł na fotelu i spojrzał na Ciebie smutno. - Idź, czekam.
Ty: Myślałam, że chociaż mnie odprowadzisz do łazienki. Trudno. - obróciłaś się i ruszyłaś do łazienki. W myślach modliłaś się, żeby wynik był negatywny.
*Niall*
Jedna z najbardziej stresujących chwil w moim życiu. W sumie nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo chciałem tego dziecka. To nie był kaprys, ale potrzeba. Tak. To było to. Potrzeba. Przytulanie Lux.. wtedy chciałem mieć własne. A nie wyobrażałem sobie mieć je z kimś innym niż [T.I.]. Przeczesałem ręką włosy i zacząłem wpatrywać się w schody. Wreszcie zeszła. Na jej twarzy nie było żadnej emocji. Po prostu podała mi test.. Wygrałem.
Ty: Nie wiem.. Jak to.. Matko.
Niall: Tak! Jezu, tak się cieszę. - chwyciłem ją w ramiona i obkręciłem. - Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo jestem szczęśliwy.
Ty: Co Cię naszło na to dziecko? Dowód miłości?
Niall: Nie dowód. Wynik. A dlaczego Ty go nie chcesz?
Ty: Bo jestem za młoda. A Ty wyjedziesz na rok albo dwa w trasę i mnie z tym zostawisz samą. Ledwo sama sobie radzę, a tu jeszcze jeden problem.
Niall: Czyli to Cię boli. Zostanę. Trudno, niech radzą sobie sami. A później będę was brał ze sobą.
Ty: A co z resztą? Pokój, pieluchy itp. To się samo nie kupi, a ja nie wiem co i jak.
Niall: Od czego są nasze matki? Damy radę. Razem.
Ty: Skoro tak to planujesz. Dobra.
Niall: Nareszcie się zgodziłaś! Um.. Jak to będzie chłopiec, to damy mu na drugie Liam.
Ty: Pewnie. Hm, jeśli po mnie będzie mieć urodę, a po Tobie inteligencję, to będzie brzydkie, ale mądre!
Niall: Głupia jesteś.. ale piękna. - przytuliłem ją mocno. - Skupmy się na sobie. Przynajmniej na razie.
Ty: Zdajesz sobie sprawę z tego, że ciąża, to brak seksu przez 9 miesięcy?
Niall: Kurwa. Tego nie przewidziałem.
Heyka to ja. Po pierwsze jestem zawiedziona że, tak mało osób odwiedza tego bloga. Wiem że jest mnóstwo blogów na całym świecie ale to sprawia mi ogromną przyjemność jeżeli wchodzicie oraz komętujecie tego bloga. Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu ale to się zmieni. Mam już dwie osoby do pomocy więc powinno być jeszczę lepiej.:: POZDROWIONKA DLA WSZYSTKICH DIRECTIONER'EK. KOCHAM WAS ::)')
Ty: A Ty co taki wesoły?
Niall: Wczorajsza noc była najlepsza w moim życiu! A niedługo będzie jeszcze lepiej! - uśmiechnął się szeroko. Usiadłaś na krześle w kuchni.
Ty: O czym Ty do mnie mówisz?
Niall: Na prawdę nic nie zauważyłaś?
Ty: A powinnam? Oświeć mnie. - chwyciłaś jabłko i ugryzłaś kawałek, jednak po tym, co powiedział Niall zakrztusiłaś się.
Niall: Nie używaliśmy żadnego zabezpieczenia!
Ty: Odjebało Ci?! Człowieku, ja mam 18 lat i całe życie przed sobą! Nie chcę dziecka, nie będę siedzieć w domu i go pilnować. Przykro mi, ale usunę ciążę.
Niall: Nie! Nie rób tego.. Pamiętasz? Mówiłem Ci, że będę się z Tobą starał o dziecko tak wcześnie jak tylko się da.
Ty: Myślałam, że żartujesz! Ja nie chcę tego dziecka.
Niall: Za późno.
Ty: Nie jest za późno. Usunę.
Niall: Nie dam Ci na to pieniędzy. Zablokuję Ci konto.
Ty: Więc będę palić i pić. Zayn ma papierosy, Liam czasem dostaje wódkę i nie ma co z nią zrobić.
Niall: Nie pozwolę im na to. Proszę.
Ty: Nie i koniec dyskusji!
Niall: Przemyśl to chociaż.
Ty: Przemyśleć? Nie lubię dzieci, nie chcę mieć z nimi nic do czynienia, nie cierpię ich. Masz 3 argumenty. Trzeba było dać mi pomyśleć, a nie od razu rozwijać we mnie jakiegoś bachora. Ja tego dziecka nie chcę.
Niall: Przykro mi, że chcę założyć z Tobą rodzinę! To się więcej nie powtórzy!
Ty: I dobrze, że nie! Wypierdalaj mi stąd, bo nie mogę na Ciebie patrzeć!
Niall: To jest też mój dom, zrobię co będę chciał!
Ty: Więc będzie oddzielny! To koniec!
Niall: Najwyższy czas! - blondyn złapał kurtkę i wyszedł, głośno zatrzaskując drzwi. Opadłaś na podłogę i zaczęłaś płakać. Ta, dzień niesamowity.
* Niall *
Człowiek stara się, chce pokazać, że jest odpowiedzialny i mu zależy, ale niee, bo inna osoba wie lepiej! Było mi tak przykro. Chciałem jej pokazać, jak ją kocham, ale oczywiście jej to nie pasowało. Nie wiedziałem, co będzie dalej. Ze mną, z nią, z nami.. Wiedziałem jednak, że o te dziecko będę walczył do końca. A jeśli ona go nie chce, to sam je wychowam. Potrzebowałem rozmowy.. Liam. Tylko on mnie rozumiał. Skręciłem w ulicę, na której mieszkał i zapukałem.
Liam: O, cześć. I jak?
Niall: Szkoda gadać. Sam jesteś?
Liam: Nie. Z Danielle.
Niall: To wpadnę później.
Danielle: Nie wygłupiaj się. No wchodź. I tak się nudzimy. - wszedłem do środka i opadłem na kanapę w salonie. Danielle usiadła ‘dostojnie’ na fotelu, a Liam na podłodze obok niej.
Liam: Jak poszło?
Niall: Zerwaliśmy, ona dziecka nie chce.
Danielle: Przykro mi. Ale to, że nie chce dziecka, to nie powód do zerwania, ale do rozmowy.
Liam: Ale oni już te dziecko zrobili.
Danielle: Odwaliło Ci do reszty? Niall, ona ma 18 lat, a Ty chcesz ją zamknąć w domu z dzieckiem, podczas gdy Ty będziesz w trasie?! Wam się wydaje, że kobieta jest tylko do zajmowania się domem i dziećmi?!
Niall: Ja bym nawet odwołał każdą trasę, żeby być z tym dzieckiem i nią.
Liam: To chyba nic złego, chcieć mieć rodzinę.
Danielle: Jasne. Niall ona jest za młoda na dziecko.
Liam wyjął komórkę i odczytał głośno SMSa.
Liam: Wiem, że Niall jest u Ciebie. Jeśli chce to obgadać, to niech wróci do domu. Czekam. ..
Niall: Nie wrócę tam po to, żeby znów na mnie krzyczała.
Danielle: Ona zrobiła pierwszy krok. Idź.
Liam: Danielle ma rację. Niall, chociaż spróbuj.
Danielle: Chcesz to dziecko, nawet jeśli ona nie?
Niall: Tak!
Danielle: Chcesz o nie walczyć?
Niall: Tak!
Danielle: Wychowasz je?
Niall: Tak!
Danielle: To idź tam i jej to powiedz.
Wstałem i pobiegłem w stronę drzwi.
Niall: Macie rację! Dzięki, za wsparcie.
Liam: Na mnie możesz liczyć. Zadzwoń wieczorem i powiedz, czy się udało.
Niall: Pewnie. Dzięki Dan.
Jak najszybciej biegłem w kierunku naszego domu.
*Twój*
Spacerowałaś po salonie w oczekiwaniu na Nialla. Wizja posiadania własnego dziecka aż Cię przerażała, jednak postanowiłaś pójść z nim na ugodę. W końcu usłyszałaś głośne trzaśnięcie drzwiami. Staliście kilka metrów od siebie w milczeniu. W końcu Ty postanowiłaś przemówić.
Ty: Mam ugodę. - wyciągnęłaś z kieszeni test ciążowy. - Jak będzie pozytywny to.. ugh.. postaram się dzieciaka pokochać. Jak negatywny - dajesz mi spokój z zakładaniem rodziny co najmniej do 25 urodzin. Zgoda?
Niall: Zgoda. - usiadł na fotelu i spojrzał na Ciebie smutno. - Idź, czekam.
Ty: Myślałam, że chociaż mnie odprowadzisz do łazienki. Trudno. - obróciłaś się i ruszyłaś do łazienki. W myślach modliłaś się, żeby wynik był negatywny.
*Niall*
Jedna z najbardziej stresujących chwil w moim życiu. W sumie nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo chciałem tego dziecka. To nie był kaprys, ale potrzeba. Tak. To było to. Potrzeba. Przytulanie Lux.. wtedy chciałem mieć własne. A nie wyobrażałem sobie mieć je z kimś innym niż [T.I.]. Przeczesałem ręką włosy i zacząłem wpatrywać się w schody. Wreszcie zeszła. Na jej twarzy nie było żadnej emocji. Po prostu podała mi test.. Wygrałem.
Ty: Nie wiem.. Jak to.. Matko.
Niall: Tak! Jezu, tak się cieszę. - chwyciłem ją w ramiona i obkręciłem. - Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo jestem szczęśliwy.
Ty: Co Cię naszło na to dziecko? Dowód miłości?
Niall: Nie dowód. Wynik. A dlaczego Ty go nie chcesz?
Ty: Bo jestem za młoda. A Ty wyjedziesz na rok albo dwa w trasę i mnie z tym zostawisz samą. Ledwo sama sobie radzę, a tu jeszcze jeden problem.
Niall: Czyli to Cię boli. Zostanę. Trudno, niech radzą sobie sami. A później będę was brał ze sobą.
Ty: A co z resztą? Pokój, pieluchy itp. To się samo nie kupi, a ja nie wiem co i jak.
Niall: Od czego są nasze matki? Damy radę. Razem.
Ty: Skoro tak to planujesz. Dobra.
Niall: Nareszcie się zgodziłaś! Um.. Jak to będzie chłopiec, to damy mu na drugie Liam.
Ty: Pewnie. Hm, jeśli po mnie będzie mieć urodę, a po Tobie inteligencję, to będzie brzydkie, ale mądre!
Niall: Głupia jesteś.. ale piękna. - przytuliłem ją mocno. - Skupmy się na sobie. Przynajmniej na razie.
Ty: Zdajesz sobie sprawę z tego, że ciąża, to brak seksu przez 9 miesięcy?
Niall: Kurwa. Tego nie przewidziałem.
Heyka to ja. Po pierwsze jestem zawiedziona że, tak mało osób odwiedza tego bloga. Wiem że jest mnóstwo blogów na całym świecie ale to sprawia mi ogromną przyjemność jeżeli wchodzicie oraz komętujecie tego bloga. Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu ale to się zmieni. Mam już dwie osoby do pomocy więc powinno być jeszczę lepiej.:: POZDROWIONKA DLA WSZYSTKICH DIRECTIONER'EK. KOCHAM WAS ::)')
czwartek, 17 października 2013
Louis +18
Zapanowanie nad kuchnią to koszmar. Gotowanie nie było Twoim ulubionym zajęciem. Ledwo sięgnęłaś po garnek, a już patelnia zaczynała się palić. Zaczęłaś klnąć w każdym możliwym języku świata. Gdyby nie ktoś z tyłu, to szklanka z wodą upadłaby Ci na podłogę.
Louis: Nie mogę patrzeć, jak się kaleczysz. Odsuń się i daj zawodowcy pracować.
Ty: Zawodowcy? Pf.
Louis: Co Ty chciałaś zrobić w ogóle?
Ty: Tosty.
Louis: Po cholerę był Ci do tego garnek? Zresztą nie ważne. Siadaj i się ucz, dziecko.
Ty: Mam 18 lat! Nie jestem dzieckiem!
Louis: A ja mam 23. Nie pyskuj.
Ty: Bo?
Louis: Bo Cię zgwałcę. O.
Ty: Strasznie się boję. Boo bear.
Louis: Prowokujesz.. Nie mów tak do mnie!
Ty: Czyżby Boo Bear się wkurzył?
Lou wyłączył kuchenkę i biegł w Twoją stronę. Próbowałaś uciekać, ale powalił Cię na ziemię i usiadł na Tobie okrakiem.
Louis: Jak mnie nazwałaś?
Ty: Boo Bear! - pocałował Cię w szyję. Dobrze wiedział, że tego nie lubisz, bo od razu mu ulegałaś.
Louis: Jak?
Ty: Lou..
Louis: I co, można? Można. - chwilę wpatrywaliście się sobie w oczy. - A może by tak.. No wiesz.
Ty: Tutaj?
Louis: Robiliśmy to już w salonie, w łazience, w sypialni, na korytarzu, a nawet w szafie Harry’ego. Naprawdę nasza kuchnia jest dziwną propozycją?
Ty: Hm. No to niech Ci będzie.
Louis: No Dean, dziś znów masz szczęście. - spojrzał na swoje krocze.
Ty: Dean? Nie chcę wiedzieć, skąd się to wzięło. - zaśmiałaś się. Louis zamknął Ci usta pocałunkiem.
Louis: Shhhh! Nic już nie mów. Powiesz, gdy Ci pozwolę. A raczej krzykniesz.
Uśmiechnął się złośliwie i znów uczepił się Twojej szyi. Wzdychałaś cicho, co przyprawiało go tylko o większe pragnienie. W końcu i u Ciebie rozsądek przestał działać. Twoja ręka powędrowała ku jego pośladkom.
Louis: Tylko ostrożnie, bo ten tyłek kosztuje sto tysięcy funtów!
Ty: Nie martw się. Nie będę zbyt ostra. - wymruczałaś seksownie i delikatnie uderzyłaś go w pośladek. Lou nie chciał dłużej czekać i w końcu wziął się za Twoją bluzkę, która pofrunęła aż na drugi koniec pokoju. Stanik zresztą też.
Louis: Mm. Tęskniłem. - wtulił głowę w Twoje piersi i zaczął na różne sposoby pieścić Twoje sutki. Jedną rękę włożył w Twoje majtki. Jęknęłaś cicho i chciałaś zrobić mu tak samo, ale on skarcił Cię wzrokiem.
Louis: Ostatnim razem Ty prowadziłaś. Moja kolej. Nie zrobisz niczego, póki Ci nie powiem. Rozumiesz?
Ty: Ale.. - wbił dwa palce w Twoją kobiecość.
Louis: Pytam czy rozumiesz?!
Ty: Rozumiem. - jęknęłaś.
Louis: I to chciałem usłyszeć. Jeśli chcesz coś zrobić, to masz mnie o to zapytać, sweetheart.
Ty: Mhm.. - podciągnęłaś jego koszulkę do góry. - Mogę?
Louis: Możesz. A teraz daj mi się skupić.
Całował Cię po brzuchu, schodząc coraz niżej. W końcu dotarł do paska od spodni. Uśmiechnął się zadziornie i odpiął dwa pierwsze guziki. Ściągnął z Ciebie spodnie jednym szybkim ruchem, przyspieszając ruchy ręki. Czułaś się skrępowana, gdy Lou tak po prostu robił z Tobą co chciał, a Ty mogłaś tylko za każdym razem pytać go o zgodę na coś. Jednak po chwili zignorowałaś go i przejęłaś inicjatywę. Ściągnęłaś jego koszulkę i pocałowałaś go w obojczyk. Lou był chyba nie zbyt zadowolony, że mu się sprzeciwiłaś, bo wbił w Ciebie jeszcze mocniej palce.
Louis: Niegrzeczna dziewczynka. Dlaczego nie słuchasz?
Nie odpowiedziałaś tylko zaśmiałaś się cicho, zaczynając majstrować przy jego spodniach. Powoli zaczęłaś rozpinać rozporek i guzik, sunąc spodnie w dół. Lou spojrzał na Ciebie lekko zdzwiony, ale nie opierał się.
Louis: Z Tobą nie da się bawić. Psujesz najlepszą rozrywkę.
Szybkim ruchem wyciągnął pasek z Twoich spodni, które dawno już leżały na podłodze i ‘strzelił’ z ni.
Louis: Teraz jedziemy na moich zasadach, moja panno. I nie chcę słyszeć sprzeciwu.
W pierwszej chwili myślałaś, że żartuje, ale on mówił poważnie. Uniósł Twój podbródek do góry.
Louis: Po pierwsze: masz się do mnie zwracać per. panie Tomlinson. Po drugie: traktujesz mnie z szacunkiem. Po trzecie: nie robisz NICZEGO póki Ci nic nie powiem. Zrozumiałaś?
Ty: Tak. - burknęłaś.
Chłopak strzelił Ci paskiem w tyłek.
Louis: Nie dosłyszałem?
Ty: TAK! - krzyknęłaś.
Louis: Dobrze. Więc teraz będziemy iść na moich zasadach - mówiąc to, uśmiechnął się łobuzersko i zahaczył palcem o krawędź Twojej bielizny, powoli ciągnąć ją ku dołowi.
Położyłaś ręce na ramionach Louisa i uniosłaś biodra do góry żeby ułatwić mu zadanie. Potem poszło już gładko. Twoja bielizna poleciała w kąt, tak samo jak jego spodnie. pochyliłaś się nad jego klatką piersiową i całując ją schodziłaś coraz niżej, dochodząc do bokserek. Zahaczając zębami o materiał, zaczęłaś je powoli zdejmować, czując powiększającą się wypukłość. W końcu je ściągnęłaś i odrzuciłaś do tyłu. Wpatrywałaś się teraz w Louisa kompletnie nie wiedząc co robić. Jeden niewłaściwy ruch i znów dostałabyś z paska. Lou chyba poczuł, że ma większą władzę.
Louis: Siadaj na stół. Już.
Ty: Mhmm..
Louis: Powtórz to poprawnie.
Ty: Tak, panie Tomlinson!
Louis: Tak lepiej. Siadaj. – usadowiłaś się na stole i zdezorientowana wpatrywałaś w Louisa. Ten za to patrzył na Ciebie rozbawionym wzrokiem, jednocześnie pożerając Cię spojrzeniem. Swoją broń (żeby nie było.. pasek.) trzymał nadal w ręce, w razie gdybyś była mu nieposłuszna. Wolną ręką uniósł Twój podbródek i pocałował Cię lekko w usta, owijając Ci na szyi pasek.
Louis: A teras słuchaj uważnie. Rozłożysz nóżki, jak grzeczna dziewczynka i dasz mi pracować. Kiedy będę Ci kazał, wykrzyczysz moje imię. Jasne?
Ty: Tak, panie Tomlinson. – Lou uśmiechnął się po raz kolejny i uklęknął nad Twoją kobiecością. Lekko rozchyliłaś nogi, ale dla niego to i tak było za mało, więc rozsunął je najbardziej, jak tylko dałaś radę. Najpierw wsunął dwa palce wiadomogdzie i zaczął nimi poruszać, by jakoś zapoczątkować zabawę. Jęknęłaś cicho, więdząc, że zostaniesz za to ukarana. Louis zmroził Cię spojrzeniem i przysunął twarz do Twojej wiadomoczego! Wsunął język wiadomogdzie i zaczął nim najpierw delikatnie poruszać. Złapałaś go za włosy i przyciągnęłaś bliżej, na znak, że może to robić mocniej. Zignorował już kwestię Twojego kontrolowania sytuacji, starał się maksymalnie skupić na tym, co robi. Powiedzmy, że mu się to udawało. Nie wiedziałaś już, gdzie podziać swoje ręce. Było Ci tak dobrze, że cały czas wędrowały ku włosom Louisa. Tym razem jednak, zacisnęłaś palce na jego plecach. Gdy wbijał się w Twoją kobiecość, ty rysowałaś mu paznokciem coraz większe kręgi. Podgryzając Twoją.. łech łech łech.. coś tam. zaczynał się coraz lepiej bawić. Mniej więcej po skończonej robocie, podniósł się na nogi i spojrzał Ci rozbawionym wzrokiem w oczy.
Louis: Jeszcze do tego wrócimy. A teraz Ty pobawisz się ze mną w te gierki.
Ty: Tak, panie Tomlinson. - odparłaś z łobuzerskim uśmieszkiem i padłaś przed nim na kolana. Twoją twarz od jego członka dzieliły centymetry, więc wzięłaś go w obie dłonie i zaczęłaś pocierać nim w górę i w dół. W końcu wzięłaś go do ust. Louis oparł się rękoma o stół i jęczał z przyjemności. Rytmicznie poruszałaś się w przód i w tył, co bardzo mu odpowiadało, bo złapał Cię za włosy i ‘pomagał’ Ci się odchylać. Twoje ruchy zaczynały się robić coraz szybsze, a Louis coraz głośniej jęczał. Czułaś, że zaraz dojdzie, więc starałaś się dać z siebie wszystko. W końcu wyjęłaś na moment jego penisa, ale wystarczyło mu to, żeby spłynęła z niego cała sperma. Uśmiechnęłaś się do niego, podczas gdy on ciągle próbował uregulować swój oddech.
Louis: Wstawaj. Nie spisałaś się tak dobrze, jak chciałem, więc będziesz miała karę.
Wstałaś skruszona i spuściłaś głowę.
Ty: Tak jest panie Tomlinson. - odparłaś, a on brutalnie złapał Cię za podbródek i pociągnął do góry. Zaczął Cię całować po szyi i dochodząc do biustu, jedną ręką zaczął masować jedną z Twoich piersi. Drugą zaś rozchylił Twoje nogi do maksimum, żeby swobodnie w Ciebie wejść. W najmniej oczekiwanym momencie poczułaś całą długość jego członka w sobie. Jęknęłaś najgłośniej jak umiałaś, ale Louis zatkał Ci usta namiętnym pocałunkiem. Gdy zsunął swoje usta poniżej Twojej szyi, krzyknęłaś głośno, a on wymierzył Ci solidnego klapsa w tyłek.
Louis: Nie pozwoliłem krzyczeć. Jeszcze nie teraz. – obrócił Cię tak, że teraz stałaś tyłem do niego. I znów w Ciebie wszedł. – Już możesz. Krzycz ile chcesz.
Chłopak zaczął poruszać się w Tobie coraz szybciej, co doprowadziło do tego, że darłaś się jak nienormalna. On zresztą też nie był lepszy. Starał się nie okazywać emocji, ale dławił w sobie jęki. W końcu wymruczał Ci do ucha: ‘Chcę, żebyś krzyczała moje imię. Teraz.’. Louis zbyt Cię dziś zaskakiwał, żebyś go nie posłuchała, więc zrobiłaś co kazał. Przy każdym następnym pchnięciu wykrzykiwałaś jego imię.
Ty: Louis, kurwa. – jęknęłaś. – Już nie mogę.
Louis: Możesz. Skończymy, gdy ja o tym zdecyduję.
Wyszedł z Ciebie obracając Cię przodem do siebie. Wtopiłaś palce w jego włosy i pociągnęłaś lekko za nie.
Ty: Teraz to ja przejmuję inicjatywę. - wymruczałaś mu seksownie do ucha i pchnęłaś go na perwersyjnie na stół. Usiadłaś na nim okrakiem i pochyliłaś się nad nim, patrząc mu głęboko w oczy.
Louis: Czyli tak będziemy się teraz bawić? - oparł się na łokciu, błądząc wzrokiem po Twoich piersiach i twarzy.
Ty: Nie odzywaj się gdy Ci nie pozwolę. - warknęłaś i pchnęłaś go ponownie na stół.
Louis: Arr.
Ty: Po pierwsze: Masz się do mnie zwracać per. madame [T.N.]. Po drugie: Nie odzywasz się niepytany. Po trzecie: Robisz to, co Ci mówię. Jasne?
Louis: Jak słońce.
Ty: JASNE? – wbiłaś mu paznokcie w pośladek.
Louis: JASNE, MADAME [T.N.]!
Ty: I co? Można?
Harry: Louis? [T.I.]? Wróciłem.
Ty: Ja pieprzę.. Zamknąłeś drzwi?
Louis: Po co?
Ty: A chociażby po to! – szybko sięgnęłaś po koc, który na szczęście leżał na krześle. Okryłaś nim siebie i Lou. Harry wszedł do kuchni, ale zaraz wytrzeszczył oczy i odwrócił się.
Harry: Bo ja tego.. Bo drzwi były otwarte, to wszedłem! Nic nie widziałem!
Louis: Spoko, spoko. I tak już skończyliśmy. No nie, madame?
Ty: Tak panie Tomlinson!
Oboje się zaśmialiście i próbowaliście pozbierać wasze ciuchy z podłogi.
Tak, tak wiem ostre. Ale bardzo mi się podoba. a wam? Piszcie w kometarzach. Nie wiem dokładnie kiedy dodam następną część 'Summer Love' ale napewno się ona pojawi. Piszcie w komętarzach jakie i z kim chcecie kolejne imaginy.;))
Louis: Nie mogę patrzeć, jak się kaleczysz. Odsuń się i daj zawodowcy pracować.
Ty: Zawodowcy? Pf.
Louis: Co Ty chciałaś zrobić w ogóle?
Ty: Tosty.
Louis: Po cholerę był Ci do tego garnek? Zresztą nie ważne. Siadaj i się ucz, dziecko.
Ty: Mam 18 lat! Nie jestem dzieckiem!
Louis: A ja mam 23. Nie pyskuj.
Ty: Bo?
Louis: Bo Cię zgwałcę. O.
Ty: Strasznie się boję. Boo bear.
Louis: Prowokujesz.. Nie mów tak do mnie!
Ty: Czyżby Boo Bear się wkurzył?
Lou wyłączył kuchenkę i biegł w Twoją stronę. Próbowałaś uciekać, ale powalił Cię na ziemię i usiadł na Tobie okrakiem.
Louis: Jak mnie nazwałaś?
Ty: Boo Bear! - pocałował Cię w szyję. Dobrze wiedział, że tego nie lubisz, bo od razu mu ulegałaś.
Louis: Jak?
Ty: Lou..
Louis: I co, można? Można. - chwilę wpatrywaliście się sobie w oczy. - A może by tak.. No wiesz.
Ty: Tutaj?
Louis: Robiliśmy to już w salonie, w łazience, w sypialni, na korytarzu, a nawet w szafie Harry’ego. Naprawdę nasza kuchnia jest dziwną propozycją?
Ty: Hm. No to niech Ci będzie.
Louis: No Dean, dziś znów masz szczęście. - spojrzał na swoje krocze.
Ty: Dean? Nie chcę wiedzieć, skąd się to wzięło. - zaśmiałaś się. Louis zamknął Ci usta pocałunkiem.
Louis: Shhhh! Nic już nie mów. Powiesz, gdy Ci pozwolę. A raczej krzykniesz.
Uśmiechnął się złośliwie i znów uczepił się Twojej szyi. Wzdychałaś cicho, co przyprawiało go tylko o większe pragnienie. W końcu i u Ciebie rozsądek przestał działać. Twoja ręka powędrowała ku jego pośladkom.
Louis: Tylko ostrożnie, bo ten tyłek kosztuje sto tysięcy funtów!
Ty: Nie martw się. Nie będę zbyt ostra. - wymruczałaś seksownie i delikatnie uderzyłaś go w pośladek. Lou nie chciał dłużej czekać i w końcu wziął się za Twoją bluzkę, która pofrunęła aż na drugi koniec pokoju. Stanik zresztą też.
Louis: Mm. Tęskniłem. - wtulił głowę w Twoje piersi i zaczął na różne sposoby pieścić Twoje sutki. Jedną rękę włożył w Twoje majtki. Jęknęłaś cicho i chciałaś zrobić mu tak samo, ale on skarcił Cię wzrokiem.
Louis: Ostatnim razem Ty prowadziłaś. Moja kolej. Nie zrobisz niczego, póki Ci nie powiem. Rozumiesz?
Ty: Ale.. - wbił dwa palce w Twoją kobiecość.
Louis: Pytam czy rozumiesz?!
Ty: Rozumiem. - jęknęłaś.
Louis: I to chciałem usłyszeć. Jeśli chcesz coś zrobić, to masz mnie o to zapytać, sweetheart.
Ty: Mhm.. - podciągnęłaś jego koszulkę do góry. - Mogę?
Louis: Możesz. A teraz daj mi się skupić.
Całował Cię po brzuchu, schodząc coraz niżej. W końcu dotarł do paska od spodni. Uśmiechnął się zadziornie i odpiął dwa pierwsze guziki. Ściągnął z Ciebie spodnie jednym szybkim ruchem, przyspieszając ruchy ręki. Czułaś się skrępowana, gdy Lou tak po prostu robił z Tobą co chciał, a Ty mogłaś tylko za każdym razem pytać go o zgodę na coś. Jednak po chwili zignorowałaś go i przejęłaś inicjatywę. Ściągnęłaś jego koszulkę i pocałowałaś go w obojczyk. Lou był chyba nie zbyt zadowolony, że mu się sprzeciwiłaś, bo wbił w Ciebie jeszcze mocniej palce.
Louis: Niegrzeczna dziewczynka. Dlaczego nie słuchasz?
Nie odpowiedziałaś tylko zaśmiałaś się cicho, zaczynając majstrować przy jego spodniach. Powoli zaczęłaś rozpinać rozporek i guzik, sunąc spodnie w dół. Lou spojrzał na Ciebie lekko zdzwiony, ale nie opierał się.
Louis: Z Tobą nie da się bawić. Psujesz najlepszą rozrywkę.
Szybkim ruchem wyciągnął pasek z Twoich spodni, które dawno już leżały na podłodze i ‘strzelił’ z ni.
Louis: Teraz jedziemy na moich zasadach, moja panno. I nie chcę słyszeć sprzeciwu.
W pierwszej chwili myślałaś, że żartuje, ale on mówił poważnie. Uniósł Twój podbródek do góry.
Louis: Po pierwsze: masz się do mnie zwracać per. panie Tomlinson. Po drugie: traktujesz mnie z szacunkiem. Po trzecie: nie robisz NICZEGO póki Ci nic nie powiem. Zrozumiałaś?
Ty: Tak. - burknęłaś.
Chłopak strzelił Ci paskiem w tyłek.
Louis: Nie dosłyszałem?
Ty: TAK! - krzyknęłaś.
Louis: Dobrze. Więc teraz będziemy iść na moich zasadach - mówiąc to, uśmiechnął się łobuzersko i zahaczył palcem o krawędź Twojej bielizny, powoli ciągnąć ją ku dołowi.
Położyłaś ręce na ramionach Louisa i uniosłaś biodra do góry żeby ułatwić mu zadanie. Potem poszło już gładko. Twoja bielizna poleciała w kąt, tak samo jak jego spodnie. pochyliłaś się nad jego klatką piersiową i całując ją schodziłaś coraz niżej, dochodząc do bokserek. Zahaczając zębami o materiał, zaczęłaś je powoli zdejmować, czując powiększającą się wypukłość. W końcu je ściągnęłaś i odrzuciłaś do tyłu. Wpatrywałaś się teraz w Louisa kompletnie nie wiedząc co robić. Jeden niewłaściwy ruch i znów dostałabyś z paska. Lou chyba poczuł, że ma większą władzę.
Louis: Siadaj na stół. Już.
Ty: Mhmm..
Louis: Powtórz to poprawnie.
Ty: Tak, panie Tomlinson!
Louis: Tak lepiej. Siadaj. – usadowiłaś się na stole i zdezorientowana wpatrywałaś w Louisa. Ten za to patrzył na Ciebie rozbawionym wzrokiem, jednocześnie pożerając Cię spojrzeniem. Swoją broń (żeby nie było.. pasek.) trzymał nadal w ręce, w razie gdybyś była mu nieposłuszna. Wolną ręką uniósł Twój podbródek i pocałował Cię lekko w usta, owijając Ci na szyi pasek.
Louis: A teras słuchaj uważnie. Rozłożysz nóżki, jak grzeczna dziewczynka i dasz mi pracować. Kiedy będę Ci kazał, wykrzyczysz moje imię. Jasne?
Ty: Tak, panie Tomlinson. – Lou uśmiechnął się po raz kolejny i uklęknął nad Twoją kobiecością. Lekko rozchyliłaś nogi, ale dla niego to i tak było za mało, więc rozsunął je najbardziej, jak tylko dałaś radę. Najpierw wsunął dwa palce wiadomogdzie i zaczął nimi poruszać, by jakoś zapoczątkować zabawę. Jęknęłaś cicho, więdząc, że zostaniesz za to ukarana. Louis zmroził Cię spojrzeniem i przysunął twarz do Twojej wiadomoczego! Wsunął język wiadomogdzie i zaczął nim najpierw delikatnie poruszać. Złapałaś go za włosy i przyciągnęłaś bliżej, na znak, że może to robić mocniej. Zignorował już kwestię Twojego kontrolowania sytuacji, starał się maksymalnie skupić na tym, co robi. Powiedzmy, że mu się to udawało. Nie wiedziałaś już, gdzie podziać swoje ręce. Było Ci tak dobrze, że cały czas wędrowały ku włosom Louisa. Tym razem jednak, zacisnęłaś palce na jego plecach. Gdy wbijał się w Twoją kobiecość, ty rysowałaś mu paznokciem coraz większe kręgi. Podgryzając Twoją.. łech łech łech.. coś tam. zaczynał się coraz lepiej bawić. Mniej więcej po skończonej robocie, podniósł się na nogi i spojrzał Ci rozbawionym wzrokiem w oczy.
Louis: Jeszcze do tego wrócimy. A teraz Ty pobawisz się ze mną w te gierki.
Ty: Tak, panie Tomlinson. - odparłaś z łobuzerskim uśmieszkiem i padłaś przed nim na kolana. Twoją twarz od jego członka dzieliły centymetry, więc wzięłaś go w obie dłonie i zaczęłaś pocierać nim w górę i w dół. W końcu wzięłaś go do ust. Louis oparł się rękoma o stół i jęczał z przyjemności. Rytmicznie poruszałaś się w przód i w tył, co bardzo mu odpowiadało, bo złapał Cię za włosy i ‘pomagał’ Ci się odchylać. Twoje ruchy zaczynały się robić coraz szybsze, a Louis coraz głośniej jęczał. Czułaś, że zaraz dojdzie, więc starałaś się dać z siebie wszystko. W końcu wyjęłaś na moment jego penisa, ale wystarczyło mu to, żeby spłynęła z niego cała sperma. Uśmiechnęłaś się do niego, podczas gdy on ciągle próbował uregulować swój oddech.
Louis: Wstawaj. Nie spisałaś się tak dobrze, jak chciałem, więc będziesz miała karę.
Wstałaś skruszona i spuściłaś głowę.
Ty: Tak jest panie Tomlinson. - odparłaś, a on brutalnie złapał Cię za podbródek i pociągnął do góry. Zaczął Cię całować po szyi i dochodząc do biustu, jedną ręką zaczął masować jedną z Twoich piersi. Drugą zaś rozchylił Twoje nogi do maksimum, żeby swobodnie w Ciebie wejść. W najmniej oczekiwanym momencie poczułaś całą długość jego członka w sobie. Jęknęłaś najgłośniej jak umiałaś, ale Louis zatkał Ci usta namiętnym pocałunkiem. Gdy zsunął swoje usta poniżej Twojej szyi, krzyknęłaś głośno, a on wymierzył Ci solidnego klapsa w tyłek.
Louis: Nie pozwoliłem krzyczeć. Jeszcze nie teraz. – obrócił Cię tak, że teraz stałaś tyłem do niego. I znów w Ciebie wszedł. – Już możesz. Krzycz ile chcesz.
Chłopak zaczął poruszać się w Tobie coraz szybciej, co doprowadziło do tego, że darłaś się jak nienormalna. On zresztą też nie był lepszy. Starał się nie okazywać emocji, ale dławił w sobie jęki. W końcu wymruczał Ci do ucha: ‘Chcę, żebyś krzyczała moje imię. Teraz.’. Louis zbyt Cię dziś zaskakiwał, żebyś go nie posłuchała, więc zrobiłaś co kazał. Przy każdym następnym pchnięciu wykrzykiwałaś jego imię.
Ty: Louis, kurwa. – jęknęłaś. – Już nie mogę.
Louis: Możesz. Skończymy, gdy ja o tym zdecyduję.
Wyszedł z Ciebie obracając Cię przodem do siebie. Wtopiłaś palce w jego włosy i pociągnęłaś lekko za nie.
Ty: Teraz to ja przejmuję inicjatywę. - wymruczałaś mu seksownie do ucha i pchnęłaś go na perwersyjnie na stół. Usiadłaś na nim okrakiem i pochyliłaś się nad nim, patrząc mu głęboko w oczy.
Louis: Czyli tak będziemy się teraz bawić? - oparł się na łokciu, błądząc wzrokiem po Twoich piersiach i twarzy.
Ty: Nie odzywaj się gdy Ci nie pozwolę. - warknęłaś i pchnęłaś go ponownie na stół.
Louis: Arr.
Ty: Po pierwsze: Masz się do mnie zwracać per. madame [T.N.]. Po drugie: Nie odzywasz się niepytany. Po trzecie: Robisz to, co Ci mówię. Jasne?
Louis: Jak słońce.
Ty: JASNE? – wbiłaś mu paznokcie w pośladek.
Louis: JASNE, MADAME [T.N.]!
Ty: I co? Można?
Harry: Louis? [T.I.]? Wróciłem.
Ty: Ja pieprzę.. Zamknąłeś drzwi?
Louis: Po co?
Ty: A chociażby po to! – szybko sięgnęłaś po koc, który na szczęście leżał na krześle. Okryłaś nim siebie i Lou. Harry wszedł do kuchni, ale zaraz wytrzeszczył oczy i odwrócił się.
Harry: Bo ja tego.. Bo drzwi były otwarte, to wszedłem! Nic nie widziałem!
Louis: Spoko, spoko. I tak już skończyliśmy. No nie, madame?
Ty: Tak panie Tomlinson!
Oboje się zaśmialiście i próbowaliście pozbierać wasze ciuchy z podłogi.
wtorek, 15 października 2013
IMAGIN Z NIALLEM
Siedzisz w parku czytasz swoja ulubioną
książkę pt.:"Romeo i Julia" ponieważ właśnie masz co prawda na trzecie
Julia ale i tak większość osób Ci tak mówi więc wyobrażasz sobie, że
właśnie o tobie jest ta przepiękna opowieść. W ostatnich tygodniach w
twoim życiu się pozmieniało. Masz
sławnego chłopaka Niall'a. Kochacie się bardzo ale ty jesteś zwykła
dziewczyną studiując by w przyszłości chcesz być projektantką mody ale
to dopiero daleka przyszłość. Wracając do ciebie i Niall'a dużo osób
uważa że do siebie nie pasujecie ponieważ nie jesteś sławna a on jest.
Czytasz tą książkę bo dawno jej nie czytałaś jakiś rok. Czytasz
i czytasz. Właśnie zaczynasz ostatni rozdział gdy ktoś zachodzi cie od
tyłu i całuje po szyi i przytula. Po dotyku i zapachu poznałaś, że to
Niall.
N:witaj kotku-pocałował namiętnie w usta-co robisz?
T:czytam moją ulubioną książkę i myślę, że z nami jest podobnie.
N:ale jak nie rozumiem? - zapytał zdziwiony.
T:Romeo nie mógł być z Julią bo byli z innych sfer, z nami jest podobnie ty jesteś sławny a ja zwykłą dziewczyną która studiuje z tego powodu mnie jeszcze bardziej hejtują wyzywają bluzgają i tym podobne nie przyjemne sytuacje mnie spotykają strasznie mi przykro na razie sobie radzę ale za jakiś czas mnie to przerośnie. - powiedziałam zasmucona
N:wiem co czujesz na manie też są hejty ale ja cię kocham i nie dam cię skrzywdzić
T:dziękuje ci - powiedziałaś troszkę weselsza.
N:za co? - zapytał zdziwiony.
T:za to że jesteś, kocham cię
N:ja też,wiesz co ta książka poddała mi pomysł - powiedział pokazując na twoją lekturę
T:tak jaki?
N:zobaczysz będziesz musiała oglądać tylko nasz jutrzejszy koncert dobrze a teraz musze lecieć pa kotku
T:jak musisz to musisz pa pa kochanie - pocałował cię namiętnie i odszedł.
Następnego dnia.
Pora jest koncertu chłopaków włączasz tv. Oglądasz i jak dla ciebie normalny koncert ale w połowie na środek wyszedł twój ukochany z Lou. Było to dziwne na całej hali wszyscy zamilkli. Mówić zaczął Niall.
N: kto czytał lub oglądał "Romeo i Julię"? - zapytał.
Prawie wszyscy podnieśli ręce do góry.
L:a kto uważał że miłość ta powinna przetrwać to pytanie nie tylko do tych co to widzieli lub czytali.- Tym razem cała sala podniosła ręce do góry. Trudno było znaleźć kto nie podniósł.
N:to dlaczego tak surowo oceniacie (t.i.) i Eleonor, że one nic nie osiągnęły i inne bluźnierstwa na ich temat Danielle jest tancerka i leci na nią mniej bejtów.
L: (t.i.) chce być projektantka mody a Eleonor stara się być dziennikarką.
N:my je kochamy bardzo a nie za to, że są nie wiadomo jakimi divami.
L:kochamy się i miejcie za to że nic jeszcze podkreślam słowo jeszcze nie osiągnęły.
N:więc nie miejcie z tego powodu pretensji prosimy was bardzo przemyśle to z perspektywy Romer i Julii.
Cala hala zalęgła cisza i bezwzględna cisza. Koncert skończył się ale fani nie byli tacy jak przed wypowiedzą chłopców spoważnieli ale nadal się świetnie bawili.
Ty byłaś szokowana wypowiedzią chłopców. Nie spodziewałaś się tego. Nie wieszałaś o co chodzi zadzwoniłaś do Elki ona też o niczym nie wiedziała. Jakieś 10 minut po skoczeniu koncertu do twoich drzwi ktoś zadzwonił okazał się to Niall. Wytłumaczył ci to żeby miałaś mniej hejtów. Podziękowałaś mu za to że się o ciebie troszczy i za tą całą akcje. On powiedział, że musiał coś z tym zrobić. Porozmawialiście jeszcze chwile a ty zasnęłaś wtulona w tors Niall'a. Rano obudziłaś się w swojej sypialni a koło ciebie nikogo nie było. Poczułaś przepiękne zapachy dochodzące z kuchni. Wstałaś poszłaś do niej i zobaczyłaś Niall'a smażącego naleśniki podeszłaś do niego i objęłaś go od tyłu i pocałowałaś w policzek. Zjedliście pyszny posiłek przygotowana przez twojego ukochanego. Postanowiłaś przejrzeć strony takie jak Facebook, tweeter i zobaczyć rezultaty. Okazał się że na temat tego że nic nie osiągnęłaś nie ma ani jednego hejta z niedowierzania weszłaś na wszystkie strony na których byłaś zalogowana nic na ten temat cisza ani słowa.
T: Niall choć tu szybko!!!!!
N:coś się stało kochanie? - zapytał wchodząc do pokoju w którym się znajdowałaś.
T:nie ma ani jednego hejta na mój temat - i rzuciłaś się na niego.
N:to dobrze udało się
T:wspaniale
N:teraz nagroda za trudy
T:co masz na myśli-marszczyłaś brwi.
N: No wiesz... - pokazał na swoje usta. A ja go w nie pocałowałam a później wtuliłam w jego ciepłą klatę piersiową.
No i plan Niallera się sprawdzał dostawałaś zdecydowanie mniej hejtów. Oczywiście znajdowali się fani do których to nie dotarło ale cóż niektórzy mają jakieś kompeksy i cierpią na tym inni.
N:witaj kotku-pocałował namiętnie w usta-co robisz?
T:czytam moją ulubioną książkę i myślę, że z nami jest podobnie.
N:ale jak nie rozumiem? - zapytał zdziwiony.
T:Romeo nie mógł być z Julią bo byli z innych sfer, z nami jest podobnie ty jesteś sławny a ja zwykłą dziewczyną która studiuje z tego powodu mnie jeszcze bardziej hejtują wyzywają bluzgają i tym podobne nie przyjemne sytuacje mnie spotykają strasznie mi przykro na razie sobie radzę ale za jakiś czas mnie to przerośnie. - powiedziałam zasmucona
N:wiem co czujesz na manie też są hejty ale ja cię kocham i nie dam cię skrzywdzić
T:dziękuje ci - powiedziałaś troszkę weselsza.
N:za co? - zapytał zdziwiony.
T:za to że jesteś, kocham cię
N:ja też,wiesz co ta książka poddała mi pomysł - powiedział pokazując na twoją lekturę
T:tak jaki?
N:zobaczysz będziesz musiała oglądać tylko nasz jutrzejszy koncert dobrze a teraz musze lecieć pa kotku
T:jak musisz to musisz pa pa kochanie - pocałował cię namiętnie i odszedł.
Następnego dnia.
Pora jest koncertu chłopaków włączasz tv. Oglądasz i jak dla ciebie normalny koncert ale w połowie na środek wyszedł twój ukochany z Lou. Było to dziwne na całej hali wszyscy zamilkli. Mówić zaczął Niall.
N: kto czytał lub oglądał "Romeo i Julię"? - zapytał.
Prawie wszyscy podnieśli ręce do góry.
L:a kto uważał że miłość ta powinna przetrwać to pytanie nie tylko do tych co to widzieli lub czytali.- Tym razem cała sala podniosła ręce do góry. Trudno było znaleźć kto nie podniósł.
N:to dlaczego tak surowo oceniacie (t.i.) i Eleonor, że one nic nie osiągnęły i inne bluźnierstwa na ich temat Danielle jest tancerka i leci na nią mniej bejtów.
L: (t.i.) chce być projektantka mody a Eleonor stara się być dziennikarką.
N:my je kochamy bardzo a nie za to, że są nie wiadomo jakimi divami.
L:kochamy się i miejcie za to że nic jeszcze podkreślam słowo jeszcze nie osiągnęły.
N:więc nie miejcie z tego powodu pretensji prosimy was bardzo przemyśle to z perspektywy Romer i Julii.
Cala hala zalęgła cisza i bezwzględna cisza. Koncert skończył się ale fani nie byli tacy jak przed wypowiedzą chłopców spoważnieli ale nadal się świetnie bawili.
Ty byłaś szokowana wypowiedzią chłopców. Nie spodziewałaś się tego. Nie wieszałaś o co chodzi zadzwoniłaś do Elki ona też o niczym nie wiedziała. Jakieś 10 minut po skoczeniu koncertu do twoich drzwi ktoś zadzwonił okazał się to Niall. Wytłumaczył ci to żeby miałaś mniej hejtów. Podziękowałaś mu za to że się o ciebie troszczy i za tą całą akcje. On powiedział, że musiał coś z tym zrobić. Porozmawialiście jeszcze chwile a ty zasnęłaś wtulona w tors Niall'a. Rano obudziłaś się w swojej sypialni a koło ciebie nikogo nie było. Poczułaś przepiękne zapachy dochodzące z kuchni. Wstałaś poszłaś do niej i zobaczyłaś Niall'a smażącego naleśniki podeszłaś do niego i objęłaś go od tyłu i pocałowałaś w policzek. Zjedliście pyszny posiłek przygotowana przez twojego ukochanego. Postanowiłaś przejrzeć strony takie jak Facebook, tweeter i zobaczyć rezultaty. Okazał się że na temat tego że nic nie osiągnęłaś nie ma ani jednego hejta z niedowierzania weszłaś na wszystkie strony na których byłaś zalogowana nic na ten temat cisza ani słowa.
T: Niall choć tu szybko!!!!!
N:coś się stało kochanie? - zapytał wchodząc do pokoju w którym się znajdowałaś.
T:nie ma ani jednego hejta na mój temat - i rzuciłaś się na niego.
N:to dobrze udało się
T:wspaniale
N:teraz nagroda za trudy
T:co masz na myśli-marszczyłaś brwi.
N: No wiesz... - pokazał na swoje usta. A ja go w nie pocałowałam a później wtuliłam w jego ciepłą klatę piersiową.
No i plan Niallera się sprawdzał dostawałaś zdecydowanie mniej hejtów. Oczywiście znajdowali się fani do których to nie dotarło ale cóż niektórzy mają jakieś kompeksy i cierpią na tym inni.
HEJ TO JA. MOTKO JAK DAWNO MNIE TU NIE BYŁO. NO ALE WIECIE SZKOŁA I TAK DALEJ TAKIE BLE BLE BLE. W KAŻDYM RAZIE NIE JEST WAS TU DUŻO I TO MNIE MARTWI NAJBARDZIEJ. ODWIEDZJCIE BLOGA JAK CZESTO MOŻECIE. POMNIEWAŻ TO DLA MNIE NAPRAWDĘ WIELE ZNACZY. TAK JAK DLA KAŻDEGO BLOGERRA. W KAŻDYM RAZIE MIŁEGO TYGODNIA.
Subskrybuj:
Posty (Atom)